niedziela, 26 listopada 2006

niedziela

    Piotruś śpi, mężuś się leni przed telewizorem (odzywa się ;) już do mnie) więc mam chwilę czasu na poleniuchowanie przy blogu. W tle zapach rosołu, to tym bardziej mogę odpocząć.
Wczoraj ostatecznie podjęlam decyzję dotyczącą moich wierszydeł. Codziennie będę wpisywała po jednym do tego drugiego. Nawet nie myślałam, że da mi to tyle radości i przyjemności i... satysfakcji? Zupełnie, jakbym się przenoisła na chwilkę w czasie i zobaczyła ten klimat będący wtedy wokół mnie. No i zobaczyłam samą siebie, swoje myśli i marzenia. Jakie to odległe ode mnie obecnej... Chociaż zrobiłam wszystko, czego wtedy chciałam od siebie. Dziwne?... zabawne, że im więcej czlowiek osiąga, tym więcej chce. Zapomniałam już o najprostszych rzeczach. Nawet nie zauważyłam, że spełniły się moje marzenia. Może nie toczylo się wszystko dokładnie torami wytyczonymi przez pragnienia, ale w efekcie osiągnęłam to, czego chciałam. Jakże proste miałam wtedy myśli, a jakie ambitne w porównaniu z dzisiejszymi. To prawda, że im czlowiek ma mniejsze doświadczenie, na więcej jest gotowy. Zabawne... moglam góry przenosić, a teraz rozważam przeniesienie kamyka.
Oj... Refleksyjna się zrobilam. Może nie potrzebnie? A może tak musiało być?
Napiszę jeszcze potem coś mniej dziwnego, bo czuję, że zaraz eksploduję pytaniami i zawilościami mojego umyslu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz