piątek, 30 maja 2008

...

    Mąż mój własny i osobisty zapowiedział na dzień dzisiejszy wieczór z gatunku tych romantycznych. Chociaż i tak każdy piątek jest już sam w sobie dla mnie dniem magicznym. Jest bowiem tym dniem tygodnia, kiedy dostaję ponownie osobistego na własność. Mogę się przytulić, nie muszę zerkać na zegar, nie żałuję, że wcześnie rano obok mnie go już nie będzie.
Myślałam, że damy radę żyć na odległość. Myślałam, że mamy dostatecznie dużo sił w sobie i uczuć. Myślałam, że nasz związek jest czymś permanentnym...

... i faktycznie - jest czymś permanentnym... tylko już bardzo zmęczonym tą odległością...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz