poniedziałek, 27 sierpnia 2007

stare (dobre) metody wychowawcze

    Przed siódmą rano obudził mnie dwulatek. Wścieknięty dwulatek. Bardzo wścieknięty... Najpierw próbowałam sobie tłumaczyć, że pewnie coś się dziecku przyśniło i chciałam drania utłamsić jeszcze na godzinkę, ale się nie dało... Zaczęły się za to fochy w stylu wszystko na nie i wszystko jest fe. Naiwnie spróbowałam udawać, że śpię - a nuż się przytuli i uśnie?... Ha! nie dzisiaj! Nie dzisiaj z nim te numery... No i poszło!... Dwulatek chce siusiu, ale nie chce. Chce bajki, ale bajki są fe. Chce ama, ale jeść nic nie będzie. Koty mają iść sobie i ja mam sobie iść, ale ja mam zostać... No nieźle... Toż to przecież poniedziałek! Się tydzień zaczął... Potem to już nawet nie wiem, co było na nie, a co było fe, bo wszystkie słowa dwulatka zlewały się w jeden ryk. Ani go przytulić, ani do niego mówić. Ba! Nawet krzyk nie docierał, bo przekrzyczeć się nie dało... Wyklarowała się jednak sprawa bolącego brzuszka. Ale i to pewne nie było, bo brzuszek raz bolał, raz nie i tak przez dłuższą chwilę. Przestawał boleć, gdy wspominałam o leku, zaczynał, gdy nic nie mówiłam... Wreszcie w akcie desperacji władowałam efferalgan w czopku w dwulatka i... no i wtedy to dopiero krzyki usłyszałam. Nawet kilkoma zabawkami oberwałam... No i nie wytrzymałam. Wszak ile znieść można? Dużo można. Dużo! Ale nie wszystko i nie zawsze... Gdy nic nie pomagało, a sąsiedzi prawdopodobnie opiekę społeczną zawiadamiać zaczęli, zebrałam się na krok ostateczny i... plask! spadł klap na gołą pupę dwulatka... A potem jeszcze ze cztery w równym odstępie i o jednakowej sile rażenia. I... nastała niespodziewana cisza!

Cisza, jak makiem zasiał trwa, dwulatek bawi się oglądając jednocześnie Braci Koala, a ja właśnie zrobiłam sobie kawkę i zawiadomiłam mężusia, że psycholog dziecięcy jest jednak zbędny, a i Super Niania nie musi się do nas fatygować.

PS. Jak moja psychika wróci do normy, pójdziemy na plac zabaw.

... ale błoga cisza wokół... Aż miło... Po co szukać czegoś nowego, skoro to, co stare i sprawdzone, jest skuteczne?... I bezstresowe dla rodzica?...

1 komentarz: