niedziela, 12 kwietnia 2009

o szpitalu, coli, kąpieli i myśleniu wytężonym

    - Chyba pora zwolnić proszę panią - powiedziała pani doktor na pogotowiu ratunkowym, na które pognaliśmy z draniem.
"Dlaczego ludzie boją się używać Dopełniacza i tym Biernikiem tak szastają na prawo i lewo" - pomyślałam w pierwszej chwili. W drugiej zastanowiłam się, dlaczego mówi to do mnie, skoro to dranisko chore jest...

... a potem to już miałam kilka dni na zastanawianie się o tym i o owym i o tamtym też. Drań leżał bowiem półprzytomny pod kroplówkami, bo rotawirus zagnieździł się zbyt potężnie w jego organizmie, zbyt nagle i zbyt silnie go osłabił.
Zwłaszcza nocą miałam o czym myśleć, bo w nocy światło było gaszone i czytać nie mogłam, a spać mi się nie chciało. Jeść z resztą też nie. No i doszłam do wniosku, że jednak kawa mi do życia potrzebna nie jest. Z braku laku ponoć i kit dobry, więc bezkolizyjnie dała się ona zastąpić colą, którą to przemycać się dało - kawa była zakazana. Dziwne, że do tej pory nie lubiłam coli... Odgazowana trzymała mnie na nogach długo. Gazowanej nie piłam. Jakieś zboczenie mieć trzeba. Doszłam też do wniosku, że na krzesełku plastikowym da się bezboleśnie siedzieć przez dni kilka. Lepsze to nawet niż spanie na łóżku szpitalnym obok drania, bo od metalowej ramy bardzo bolało to miejsce, co już szlachetną nazwą pleców nie jest. A jakoś nie miałam tyle asertywności, aby drania przepchać dalej.

                                  ***
Jesteśmy już w domu. Drań wzmocniony bardzo i skowronka przypominający, ponieważ lekarze wczuli się bardzo w jego leczenie, a pielęgniarki "kochanie" do niego mówiły. "Kochanie" za to oglądał bajki na laptopie, jak już skupić się miał siłę, układał puzzle, słuchał "Chatki Puchatka" i robił miny. Kroplówka mu się spodobała, bo był dzięki niej ważny. Taaak... ponad 20 razy ważny był. A welfron to motylek. Taaaak... Ja za to przeczytałam ponownie sagę i opowiadania Sapkowskiego.
Zrobiliśmy sobie znaczy kilka dni dla siebie tylko... I wcale nie byłoby tak najgorzej. W zasadzie to nawet lepiej by było, gdyby naszego samnasam zgony w izolatkach obok nie zakłócały...

                                  ***

    Kąpiel z olejkiem jaśminowym już była. Ślubny obiecuje zaraz wymasować mi wszystko. Ciekawe... No i czytam właśnie, że wino czerwone sprzyja myśleniu. Hm... to jednak ulubionego teraz nie posączę. Nie chcę myśleć do rana...

... a jednak silna psychicznie to jestem. I stwierdzam z całą stanowczością, że koleżanka mówiąca, że jelitówka fajną chorobą jest, bo " masz problemy przez trzy dni, zwolnienie na tydzień i chudniesz 5 kg" myliła się bardzo... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz