piątek, 18 września 2009

nowa perspektywa

    Obcięłam włosy. Są znowu idealnie krótkie. Nigdy nie myślałam, że na taką długość się odważę, a jednak po pierwszym cięciu każde następne jest bardziej... Kolor zmienił się na intensywnie kasztanowy połączony z fioletem. Podoba mi się. Znowu mam i cień na powiekach. Mocny. Brązowy. Długość wymusza. Brwi zostały delikatne. Jest tak, jak być powinno. Bawię się intensywnymi kolorami. Łączę i plączę. Kolory. Lubię to od niedawna. Zbyt długo  byłam czarna. Ulubione smakuje goryczką. Odpoczywam. Skóra drga mi leciutko i znowu mogę światy stwarzać. Stwarzam. Bardzo intensywnie. A jeśli się czegoś chce tak bardzo, bardzo i aż do bólu prawdziwie i to ma się okazję spełnić i chce się tego jeszcze bardziej i przestaje to być tylko marzeniem? Ja tak bardzo chcę... Sączę i myślę. Ślubny się uśmiecha tylko i przytulając mnie mówi, abym czarowała myślami, to się uda. Może... Boję się pomyśleć, że nie... Bardziej się boję, że tak... Czaruję. Sączę. Zdecydowanym ruchem dłoni mierzwię włosy, które poddają się pozornie i delikatnie wyślizgują się spod kciuka. Dobrze mi. Stwarzam światy... Buduję kolejne... Trzymam kciuki, żeby się udało światu mnie zaskoczyć pozytywnie... "Ładnie ci w tych kolorach i tak się zmieniłaś się" powiedziała dzisiaj droga, kiedy już zbiegałam po schodach. Chyba tak... Taka mała szczerość za szczerość. I te zmiany. Ona już wie, że i ja się nie cofam. To dobrze... Zaczęłyśmy nawiązywać do sedna. Od czegoś trzeba zacząć. To dobrze... Zaczynam... zaczynamy... marzę... marzymy... planuję... czaruję... boję się... chcę. I nawet wiem, jak bardzo. A to stwarza perspektywę... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz