niedziela, 13 września 2009

sporty ekstremalne z pozycji machacza

- Czy wszyscy znają zabawę w berka? - zawołał trener.
- Taaaaaaaaaak - odkrzyknęły maluchy, które zebrały się po raz pierwszy na murawie chcąc grać w piłkę nożną, a kiedy na ich gromkie potwierdzenie zabrzmiał gwizdek, berek z pomarańczową pałeczką zaczął biec, ile sił w czteroletnich nogach, a za nim reszta maluchów znająca przecież zasady gry. Myślałam, że to już wtedy trener zacznie walić głową w mur, ale chłopak okazał się być dzielnym. A może to tylko dlatego, że nie było muru w pobliżu?
- Widzę, że nie macie w przedszkolu gier i zabaw ruchowych - nie poddawał się usilnie.
- Nie, ale ja mam gry na komputerze - odkrzyknął Marcel z końca rocznika 2005, którego trener uparcie Marcinem nazywa, bo nie może z jego seplenienia wyłapać właściwych głosek, a reszta drużyny zapatrzona w trenera potwierdziła skwapliwie, że i oni mają komputery, a na nich gry. A potem było jeszcze ciekawiej. Taaak...
    ... drań od tego roku polubił sporty ekstremalne dla trenerów. Dwa razy w  tygodniu zatem macha rakietą na korcie, a dwa razy w tygodniu drań macha nogą na murawie. A ja mam popołudniami zapewnione czytanie na świeżym powietrzu. Chociaż nie... macham i ja. Ale w godzinach dopołudniowych.Głównie scenariuszami akademii, którą przygotowuję oraz zaproszeniami i listą zaproszonych, których nikt machnąć się nie kwapi. Macham też ręką na kolejne mijające mi zajęcia jogi i chyba na dniach machnę nowy grafik domowy, bo mój nie zmieści już ani jednego nowego wpisu.
- Coś ty tak nerwowa mamusiu? Pan od tenisa mówi, że trzeba ze spokojem wszystko robić i jeść dużo witamin.
No tak... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz