środa, 11 lipca 2012

Something`s Gotten Hold Of My Heart...

... i trzyma. Jakoś tak. Jesteśmy już po remoncie i po przeprowadzce. Jesteśmy jakby bardziej szczęśliwi i wreszcie na swoim miejscu. Karma. Tak. Nie ma innego wytłumaczenia. I spokój moich dziadków oraz odrobina wiary w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ścięłam na krótko włosy. A ich kolor stał się wreszcie w pełni platynowym blondem. Ponoć schudłam. Ponoć stałam się zołzą. Zastanawiałam się po wielokroć, jak to wszystko się ułoży, a wszystko tak po prostu samo się stało. W niedzielę prowadziłam jedną z ważniejszych w regionie imprez. Poszło lepiej niż przypuszczałam. Blond robi swoje, a faceci są przewidywalni. Przestałam pisać, wiem. Jakoś tak. Może dorosłam? Może... sama nie wiem. Jakoś tak. Jest dobrze i tak zwyczajnie. Wracam powolutku do pewnych przyzwyczajeń. Weryfikuję je jednak skrupulatnie. Czasem wiwisekcja własna musi się stać. Moja się właśnie staje. I ja się staję. Zołzą. Ale w blondzie i bez widocznej na zewnątrz żałoby. klik

9 komentarzy:

  1. żałoba jest tylko twoja i nikt obcy nie musi o niej wiedziec. W środku będzie zawsze, lecz z każdym dniem mniej czarna...
    Dobrze, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Zołzy są w porządku - konkretne i wiedzą czego chcą. Ja lubię Zołzy :-)
    Ps. To kiedy się spotykamy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja lubię zołzy? Hm... Hm... Muszę się zastanowić ;-) Ale na parapetówkę mogę wpaść, tylko coraz dalej się przeprowadzacie... I koty pewnie nie są zadowolone...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj
    Nie spotkałam chyba tak mądrej, poukładanej życiowo kobiety. Agnieszko, jesteś dla mnie niedoścignionym wzorem do naśladowania.
    A do zołzy Ci bardzo, bardzo daleko...
    Pozdrawiam Ciebie i bliskich bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko!Ty się nie zastanawiaj tylko żyj tak, jak Tobie wygodnie! A co do blondu.... Cóż może powiedzieć blondynka od urodzenia? Mężczyźni wolą blondynki i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Agnieszko:-) Cieszę się bardzo, że znów jesteś:))) Gratuluję udanej imprezy oraz nowego lokum! Czas rozwiązuje wiele problemów, a przede wszystkim przywraca radość życia, choć przecież w sercu na zawsze pozostaje refleksja i żal za tymi, którzy odeszli. W nowej fryzurze na pewno wyglądasz pięknie. A zołzą nigdy nie będziesz! Z takim anielskim głosem? Ściskam Cię najmocniej i pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Cię jeszcze bardziej za ten brak żałoby na pierwszym planie. Wiesz, nigdy nie wiem, co powiedzieć, gdy ta pcha mi się pod nos, choć wiem, że ona musi czasem być. I lubię Cię jeszcze bardziej za bycie zołzą - byle nie mimozą, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam, Agnieszko, że trochę mi Cię tu brakowało,
    ale najważniejsze, że - jak piszesz - jest dobrze. A na dodatek "tak zwyczajnie".
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty Zołzą??? Coś mi się nie wydaje :) gratuluję imprezy, no i życia na swoim :*

    OdpowiedzUsuń