poniedziałek, 27 września 2010

egoistycznie

    Psiak trafił w dobre ręce. Smutno mi. Cieszę się. Nie pożegnałam się nawet,  bo jak żegna się z psem? A wspólnie z nowym panem będzie polował na ptactwo, jak na setera przystało. Polubili się. Za to ja nie lubię takiej huśtawki emocjonalnej. Jak mu tam jest i będzie? Minęło dopiero sześć godzin. Chyba dobrze, skoro ów pan nie dzwoni. Z drugiej strony szkoda. Ponoć psy żyją teraźniejszością. To dobrze. Dla niego dobrze. Więc dlaczego chce mi się płakać? Przecież rano muszę wstać i znowu muszę być piękna, mądra i elokwentna i w ogóle wspaniała i skromna też, więc muszę się wyspać. Ale spać mi się nie chce wcale i raczej nie zachce. Ślubny coś tam mówi, żem głupia jest. Może i tak. Wrzesień już się kończy. Cieszy mnie ten fakt, który przecież musiał zaistnieć w pewnym momencie. Morderczy był to dla mnie miesiąc. Nawet nie słyszałam stukotu obcasów, bo myśli dudniły mi w głowie zagłuszając wszystkie dźwięki zewnętrzne. Zmiany, zamiany, zmiany. Ponoć zmiany to rozwój. Czyli nie jest źle. Czyli dobrze jest. klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz