piątek, 26 listopada 2010

o zaniepokojeniu, czyli krewni i znajomi Królika

    Kiedyś znajoma zauważyła niemalże filozoficznie, że faceci zawsze przesadzają: albo nie ma żadnego na horyzoncie, albo pchają się w pęczkach i nie wiadomo, którego wybrać. Właściwie to mogłam jej tylko przytaknąć, bo nie zgodzić się z tą oczywistością byłoby zbrodnią. Okazało się szybciutko, że jej kłopot z urodzajem zaczął się, kiedy nabyła na jakimś straganie takie małe rzeźbione z drewna buciki, zawieszone na czerwonej wełence. Sprzedawca zapewniał, że podwójność pomaga na związki. No i w jej przypadku pomogło: jednocześnie jeden brał prysznic, drugi dzwonił, trzeci przysyłał sms, czwarty kwiaty, a piąty zagadywał na komunikatorze. Po kilku tygodniach zabrała mnie jako ciało wsparcia na poszukiwania sprzedawcy ze straganem w ramach reklamacji. Nie znalazłyśmy. Nie znalazłam jednak u siebie takich bucików. Ba! nie znalazłam nawet żadnych podwójności. Jak więc zatem owe pęczki wytłumaczyć od lat licealnych? Osobisty bardzo wytrwale znosił moich kolegów - bo kolegami istotnie byli i przyjaciół - wszak się przyjaźniliśmy, nazywając ich krewnymi i znajomymi królika. Znosił fakt, że ten lub ów kolega, z którym np. wychowywałam się, ma ochotę odwiedzić nas bez uprzedzenia, a inny ułańską fantazję podarować mi ogromny bukiet tulipanów na przeprosiny, że oświadcza się innej. Ironią losu było to, że im mniej dbałam o bukiety nie od osobistego, tym dłużej stały świeże. Czasem co prawda usłyszałam od niego, że jest zaniepokojony. A raz to nawet usłyszałam, że jest zazdrosny. Ale to było dawno temu i na samym początku, więc nie wiem, czy się liczy. Bo ślubny to w zasadzie nigdy się nie denerwuje. Jeśli już, jest co najwyżej zaniepokojony. Uwielbiam to słowo. Chociaż czasem mam ochotę po jego usłyszeniu eksplodować - zwłaszcza, gdy ja ledwo mogę ze zdenerwowania myśleć, a ślubny ze zdziwieniem i zaniepokojeniem mnie obserwuje... zaniepokojony. Ponoć jest to kwestia zaufania. A to jeszcze gorzej - ja sobie nie ufam, a ślubny mi a i owszem. To koszmar. Normalnie takie brzemię na mnie złożył. Dzisiaj jednak zawiózł mnie do pracy. A taką miał myśl, żeby czterdzieści km w jedną stronę zrobić... po tym, jak zadzwonił znajomy z pracy, że zimno, a będzie obok. Mówię mu zatem, że ciut za dorosły na takie podchody, a jak chce moje myśli poznać, to ja mu zawsze bardzo chętnie je wszystkie opowiem. No i co mógł ślubny stwierdzić? Ano... stwierdził, że woli nie znać ani jednej, bo do końca życia cierpiałby na bezsenność i po prostu chce sprawdzić opony zimowe. Phi! gadaj tu z takim. klik

26 komentarzy:

  1. Opony zimowe to wazna sprawa;] Mozna sie nimi zaniepokoic;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahhahahhahhahhahaaa nawet nie wiesz, jak bardzo można się nimi niepokoić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie .... Ty masz klona Mojego ... Matko Boska wiejmy ;DDDDDD - wrrr

    OdpowiedzUsuń
  4. no co?? wymówka bardzo dobra;)) celujący dla męża;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, że trzeba sprawdzić opony, w takich warunkach są niezbędne i muszą być niezawodne :)
    Z tym przesadzaniem facetów to znajoma miała rację, albo wcale, albo w nadmiarze.
    Ja sobie też nie ufam, ratuje mnie zaufanie Męża, który też woli nie znać moich myśli (i słusznie, bo wtedy pewnie już by mi tak nie ufał). Ale i tak sobie czasem myślę, że może odnalazł moje pozostałe blogi, zna myśli i ufa mimo wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie strasz mnie, że on się klonuje... to straszne :))

    OdpowiedzUsuń
  7. przekoro - sądzę, że stanowczo zbyt łaskawa jesteś ;))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rosomaczko... bo to chyba w myśl zasady, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :) ślubny nie czyta żadnego mojego bloga, chociaż wie o nich od początku, siada czasem obok, gdy piszę. Czytał przy mnie niektóre polecenia. Na półce leży dziesięć zeszytów opasłych pamiętnika. Tych też nie rusza. Twierdzi, że każdy ma prawo do swoich wynurzeń. Pewnie ma rację. Popatrz... jak oni nam ufają :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No ale dziwisz się mu? Mój ślubny pewnie też byłby bardziej zaniepokojony oponami zimowymi niż moimi adoratorami. Tez mi ufa bardziej niż ja sobie. Ja myślę że oni tak specjalnie mówią, żeby to brzemię na nas wisiało, a wtedy trudniej z takim brzemieniem o kokietowanie adoratorów ;o)))
    Buziak

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, jak tam dzisiaj w powiatowym, ale tu u Margarytki zima w pełni (tzn. śniegu powyżej kostek), więc sprawdzić opony zimowe nie tylko można, ale wręcz trzeba obowiązkowo ;-))

    OdpowiedzUsuń
  11. No kochana... nie wiesz jak to jest u panów? "kontrola podstawą zaufania"...
    Ale wiesz, ja myślę, że im mniej nasi panowie wiedzą tym dla nas lepiej ;-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Asiu: hhahahahhahhahhahaaa ja dziękuję wszystkim świętościom, że on jednego procenta moich myśli nie zna, ale czemu ich nie zaproponować, a poza tym znasz ślubnego pewnie i tak by mi nie uwierzył, albo przychylił się do zdania Sąsiada, że to wynik oczywistego nadużycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam Sąsiedzie zdjęcie, za które dziękuję Wam bardzo - pokazałam je ślubnemu i od razu odgadł okolicę ;)) W powiatowym mrozek lekki i sucho, że hohohhooo, ale coś tam mąż mój mówi, że ponoć od poniedziałku ma być śnieżny kataklizm. Ja pozostanę tym razem sceptyczna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm... myślisz Kantadesko, że oni aż do tego stopnia przewrotni są? Hm... hm...

    OdpowiedzUsuń
  15. taaaaaaaa czyli za Facetem nie trafisz:)))).. ale bez nich byłoby strasznie źle i smutno:)))

    Buziakki !!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Aguś, zdjęcie to ja osobiście zrobiłam i z mojego drugiego "tajnego" numeru wysłałam ;-)) Na NK możesz zobaczyć ile u nas śniegu :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. zaufanie to bardzo ważna sprawa Agnieszko, która niejednego, na manowce wyprowadziła albo zabiła wszystkie dobre wspomnienia...Ach, chciałabym bardzo, by moja połóweczka była czasami wyłącznie zaniepokojona zamiast tak wnerwiona :-).Poza tym to rzeczywiście bardzo ciepłe słowo...pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ehhh Kurczę :) pasujecie do siebie :) :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Aguś chyba tak :)
    PS. spójrz na ostatnie komentarze na onecie

    OdpowiedzUsuń
  20. A wiesz Majeczko... ono faktycznie jest ciepłe... połóweczki w większości już tak mają, że się denerwują, ale to chyba też i dobry znak?

    OdpowiedzUsuń
  21. Asiu!!!!! na nk właśnie widziałam, a o nr tak właśnie pomyślałam ;)) w powiatowym sypnęło wczoraj nie mniej - jak zaczęło o 13, padało do rana. Teraz ładnie się topi, ale drogowcy soli na ulicach nie żałowali. Wyobraźcie sobie przesadę pogody i nadgorliwość drogowców... Strach się bać ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  22. To całkiem naturalne, że tak piękna kobieta, jak Ty Agnieszko, podoba się mężczyznom, niekoniecznie tylko mężowi...Z drugiej strony odrobina zazdrości ze strony męża nie jest zła, aczkolwiek zawsze stałam na stanowisku, że małżeństo nie polega na wyłączeniu wszelkich kontaktów kobiety z innymi mężczyznami...Uważam, że każdy ma prawo mieć znajomych i przyjaciół obojga płci...Buziaki:-) genevieve

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuję Genevieve za komplement :) od zawsze miałam wokół siebie kolegów, z którymi przyjaźniłam się lub po prostu lubiłam - ślubny musiał to przyjąć jako dobrodziejstwo inwentarza, chociaż czasem chciałabym, żeby był zazdrosny, gdy umawiam się z którymś z nich na wieczorne pogaduszki w pubie... a tu nic. za to z tym zawiezieniem mnie do pracy wprawił mnie w osłupienie - w sumie pozytywne ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. i bardzo dobrze , niech wie co ma w domu !!! maczka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
  25. Maczuś :)) on doskonale wie ;)) a żeby nie zapomniał, dostatecznie często mu przypominam ;))))

    OdpowiedzUsuń