wtorek, 16 grudnia 2008
ja smoczyca
A ja nadal w konwencji klik. Tylko w nastroju już absolutnie przysiadalnym. Tak przysiadalnym, że tylko kawę nalewać sobie do kubka i siadać obok mnie i słuchać, bo do głosu nie dopuszczam. I w dodatku uszy mnie pieką. Obydwa dwa. A w zasadzie to jakby obydwa pięć, bo aż niemożliwe, że dwie sztuki mogą być do takiej purpury doprowadzone. Ale są i nawet mam policzki przaśne od nich. Tak zdrowo znaczy się wyglądam. Taaa... Jutro znowu mam lekcję muzealną, to sama będę jak eksponat, jeśli mi nie minie. No ale nie ma tego złego - było mi zimno, to teraz ciepło mi aż nadto. A jak jeszcze pomyślę o sobotnich planach mycia okien, pieców i drzwi, to do takiego wrzenia dochodzę, że w smoka mogę się bawić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz