czwartek, 6 stycznia 2011

o tym, jak pani zasiadła i poprosiła o więcej, czyli historia najnowsza, w którą wierzyłam od samego początku, nawet jeśli nie ma to nic wspólnego ze skromnością, bo...

     Pani wygodnie i lekko usiadła na fotelu mięciuchu z bardzo wysokim oparciem... Pani była wczoraj u kosmetyczki, która położyła mi fantastyczny kolor na paznokciach stóp. A potem wymasowała kark. Patrzę na nie z zachwytem, macham prawą nogą, czuję lekkość kręgosłupa  i zastanawiam się, czemu zawsze tylko stopy maluję, skoro i tak przez większą cześć roku nikt ich nie widzi. Hm... ja je widzę i czuję. Czuję również smak ulubionego i satysfakcję. Właściwie to dzisiaj jest takie małe nasze świętowanie po cichu. Dzisiaj, bo wczoraj po powrocie od Iwonki pani nie dała rady. Padła. Zapachy kosmetyków lakshmi, świeca i relaksująca muzyka zrobiły swoje. Chociaż niekoniecznie to, co miały. Ale za to wyspałam się nieprzyzwoicie i wypoczęłam na tyle, aby dzisiaj piec z draniem rogaliki drożdżowe z powidłami, biegać po parku, skakać na skakance, odwiedzić dziadków i rodziców, a potem grać z chłopakami w statki i chińczyka.
A teraz pani opiera głowę o oparcie, popija ulubione, je okruszkami rogalika i stwierdza, że nie pamięta innego czasu i innych planów, niż obecne. Nie pamiętam też tak ogromnej satysfakcji. Nic się nie dzieje bez powodu. Bałam się zmian, ale chciałam zaryzykować. Chciałam zaryzykować, chociaż traciłam to, co było sensem mnie i co uwielbiałam robić. A teraz jestem dumna i spełniona. I tak cholernie świadoma rozjuszonych emocji. I jest mi z tym fantastycznie. Najszczęśliwsza twierdzi, że rozkwitam, rodzic płci męskiej, że chudnę, a ślubny, że moja stanowczość sięga Zenitu. A pani... dostała tabliczkę na drzwi, prawo decydowania, wygodny fotel, bieluśkie storczyki, stertę dokumentów i asystentkę jako dobrodziejstwo inwentarza tej owej tabliczki. I ogólne zadowolenie zespołu, że na fotelu zasiadł ktoś w koturnach i barwnych chustach, bo żakiety i czółenka są w tym miejscu nudne i zdecydowanie mniej kreatywne. Kreuje zatem pani swoją przyszłość najbliższą, popija łyczkami ulubione i wpisuje w podświadomy terminarz kolejne studia podyplomowe, dom z okiennicami, drugiego maluszka i wakacje tegoroczne na przełomie maja i czerwca. Niekoniecznie w tej kolejności, ale terminarz wie dokładnie, jak je poustawiać i jakie nadać im priorytety. Chcieć to móc, więc pani chce wiele i tylko z pozoru leniwie przystaje w pracy na kilka minut, aby uśmiechnąć się do buzi drania śmiejącej się do mnie ze zdjęcia. To chyba dzięki niemu tak biegnę. "Fajna z ciebie mamusia" - stwierdził zasypiając ostatnio. Uhm... się z nim zgodzę może nieskromnie, ale pani przestała być skromna już dawno. No właśnie... nieskromnie poproszę też i o więcej ulubionego. klik

49 komentarzy:

  1. Aga, brawo. Wkroczyłaś w nowy rok - świetnym krokiem. życzę aby było tak dalej. Spełnienie niech trwa, a zdrowie dopisuje. I nie chudnij bardzo bo znikniesz ;o)))
    Cieszę się, że u Ciebie same pozytywne wieści i plany. Za wszystko będę trzymać kciuki ;o))

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałaś, że wyszczuplałaś, a ja widzę, że obrastasz w piórka :-) Asytentka, gabinet , no, no :-)
    Buziaki dla Was od Nas :-)
    szczur z loch ness

    OdpowiedzUsuń
  3. No! Życie powinno się toczyć wedle naszysch wyobrażeń. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja poproszę o kawałek takiej pozytywnej energii, może to mi pomoże ruszyć szanowną i znaleźć równie satysfakcjonującą pracę (z opcją chudnięcia, oczywiście:)) Życzę Ci, aby ten stan trwał dłuuuugo :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ brawo Agnieszko, rzeczywiście tryskasz energią i zarażasz nią innych :-). Mało takich osób wśród nas, więc tym bardziej Ci gratuluję i szczerze Cię jak zawsze podziwiam :-). Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje Agnieszko.Przeciez to Ci się należy. W końcu musi być taki czas. I mimo, że czuć radość wielką w Tobie, tak naprawdę nie wyczuwa się wielkiego zadziwienia... I bardzo dobrze! Każda osobowość ma predyspozycje do danych rzeczy. TO jest dla nich naturalne, choć tylko oni wiedzą ile wkładają w to wysiłku, ale jednak... inni passują.. Buziaki, jestem z Ciebie dumna ;))) Fab

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze wierzyłam w Twoją siłę. Gratuluję raz jeszcze pięknego wejścia w Nowy Rok. Niech spełnią się wszystkie Twoje zapiski z terminarza :)
    p.s tak myślę, że może to Twoje powodzenie, to wina ulubionego? Tryskasz powalająco najlepszym odcieniem czerwieni :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Noooooo... Tabliczka na drzwiach i fotel to jest dopiero coś ;-)) Gratulacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudownie :) nic tylko czerpać i spełniać się :)Gratulacje i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniale, aż miło poczytać, uśmiecham się i wierzę, że i mnie spotka coś dobrego, choć nie mówię, że mi źle....:-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię czytać o darzeniu w życiu osobistym . Kiedy limuzyna z kierowcą w celu dojazdu do prywatnego samolotu ? Wpisana do drugiego terminarza ?
    GRATULACJE !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie napisane, aż się wzruszyłam :)
    Spełnienia planów życzę z serca :)
    Ciepluteńko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż tu napisać :))) Ja mam :))) Mam nadzieję, że będziesz dobrą Szefową dla Asystentki ;))) Gratuluję i cieszę się z Tobą :))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Kantadesko dziękuję :)udało się!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ha!! całe Loch Ness takie złoślicowate? Cieszę się, że się udało, chociaż miałam taką nadzieję od samego początku ;) Mogę teraz spokojnie stwierdzić, że wszystko, absolutnie wszystko ma sens. A zwłaszcza to, co sensu pozbawione i postanawiane w sposób maksymalnie chaotyczny ;)
    Buziak dla was :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Doda!! tak właśnie dziewczynko - chcemy i dostajemy :) tak właśnie powinno być ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ninko... Kawałek energii nic Ci nie da :) Musisz zdobyć się na porządną dawkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Majeczko :)) jeśli zarażam energią, to się cieszę i przytulam mocno Cię dziewczynko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fabien... wiesz jako jedna z niewielu, jak bardzo i od jak dawna na to pracowałam, aby zasiąść i się delektować pracą, którą rozumiem i która daje mi możliwość spełniania się :) Nie dziwię się. Chociaż jestem lekko przerażona, że spadła na mnie odpowiedzialność dużo większa, niż początkowo było ustalone :) Ale wiesz Fabien... my naprawdę mamy w sobie siłę ogromną. Nie bez powodu to kobiety były czarownicami ;)
    PS. Pisałam już, że się cieszę, że tu jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  20. Virginio.. bo ja się teraz czuję fantastycznie i kobieco i jest mi tak po prostu dobrze i spokojnie. Wszystko poukładane na swoim miejscu, dużo zamierzeń i pewność, ze uda mi się doprowadzić do tego, co zaplanowałam w pracy i w życiu osobistym. A może masz i rację, że to ulubione tak działa, bo zazwyczaj przy nim czaruję rzeczywistość :) Buziak dziewczynko ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Sąsiedzie... jestem mile zaskoczona... nie zapytałeś, czy mam w szafie ulubione ;)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Sukienko... czerpię :) garściami :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jutka!!! mów tylko, że jest Ci dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  24. airborne! buuuahahhahahhahhahhahaaaa szczerze się ubawiłam :)) tego raczej nie będzie, ponieważ w obecnym miejscu to raczej nie wchodzi w rachubę ;) poza tym wtedy to już byłoby nudno ;)) limuzyna??? ble... milej prowadzić sportowe autko samej ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Morgano... nie wzruszaj się dziewczynko :) nic wielkiego się nie stało, chociaż wiem, ze długo nie mogłyście zrozumieć tego całego chaosu, który wokół mnie zaistniał :)

    OdpowiedzUsuń
  26. jak chcesz pogadać to wiesz, gdzie jestem...?

    OdpowiedzUsuń
  27. Fałszywa skromność to najgorsze "badziewie"... wartość swoją trzeba znać i się do niej przyznawać. I to mi się w Tobie podoba :-)
    Tabliczki i asystentki gratuluję... ale najbardziej tej mocy decydowania, bo teraz to się będzie działo :-))))
    A butelka ulubionego u mnie w lodówce się chłodzi... może tak odpalisz swoją miotłę i do mnie przylecisz na pogaduchy? :-))))

    OdpowiedzUsuń
  28. Nieskromnie powiem więc, że jak już mi się nauczanie przeje, to będę świetną kandydatką na Twoją drugą asystentkę, czyż nie? ;))))
    Też mi chodzą po głowie studia, takie dla siebie, dla przyjemności, dla niewykorzystania (zapewne) nigdy w praktyce, dla fascynacji, która mnie dopadła na studiach poprzednich i nie tylko puścić nie chce, a wręcz ściska coraz mocniej. Póki co jednak, może i na mnie czas do kosmetyczki na masaż, bo kręgosłup mi nawala od pierwszego stycznia. A tak być nie może, bo w tym roku miałam po marzenia sięgać, a nie sypać się.

    OdpowiedzUsuń
  29. Szczerze się ucieszyłem . Istnieją możliwości radykalnych radosnych zmian (pracy , kraju).

    OdpowiedzUsuń
  30. Serdecznie gratuluję Agnieszko! Jesteś potwierdzeniem teorii, że trzeba wierzyć w swój sukces a przede wszystkim wierzyć w siebie...a wtedy wszystko się spełni...Życzę Ci dalszych sukcesów, pozdrawiam gorąco:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj tak Asiu... zaczęło się dziać. mam całe mnóstwo pomysłów, chociaż na chwilę obecną nie wszystkie można wcielić w życie, a to drażni. Jednak po nitce do kłębka, więc kto wie... Nie męczy mnie już wstawanie. Zaczynam wcześnie i nawet nie zdążę się obejrzeć, a juz muszę wychodzić z pracy. Muszę, bo chcę. Nikt mnie nie wygania - wyganiam sama siebie :)) Na szczęście moje zaangażowanie i zapał zaczęły wpływać na kwestie finansowe, ponieważ to daje już absolutną motywację. No i chyba w tym roku zrobię prawko, bo okazuje się mi niezbędne, więc... Więc pewnie nasłuchasz się moich opowieści fantastycznej treści ;) albo wiadomości w informacjach tv o piracie drogowym :D
    PS. Drań i dziewczynka dzisiaj zaplanowali wakacje... nad morzem :) Uśmiałam się bardzo, ale może do tego czasu zdążę. Chcę zacząć wiosną...
    Masz rację: nie jestem skromna. I dobrze mi z tym. Jak byłam skromna, zbyt często ustępowałam miejsca innym, niekoniecznie wartościowszym. Buziak wielgachny :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tanka!! idź na masaż!!! idź koniecznie :) ojejjejejjeeejj... jakie to miłeeeee... A jak Ci się znudzi, to Cię przyjmę. Ale będziesz musiała mnie wtedy znosić, więc się zastanów :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  33. airborne :) zmiany w moim wypadku jedynie radykalne wchodzą w rachubę :)) na minimalne szkoda czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Genevieve, moja dobra duszyczko... dziękuję po raz nie wiem już który, ale dziękuję z serca, ponieważ Twoje słowa zawsze dodają mi wiary w siebie. Musimy w siebie wierzyć, bo kto to zrobi za nas? A ja teraz czuję się jakbym miała wszystko w zasięgu ręki i tylko sięgam. Z umiarem, ale konsekwentnie. Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ogolnie mozna powiedziec, ze "Fajna z Ciebie babka";)

    OdpowiedzUsuń
  36. Moja Droga Pani.... z wielką satysfakcją odczytałam Twe dobroduszne słowa o tym że chcieć to własnie móc..... stąd też ja też już nie będę skromna tylko będę soba... nowe decyzje, nowe miejsce.... zalozyłam bloga na blogspocie... może wpadniesz? Rozsyłam zaproszenia.... podasz mi adres meila to i Tobie wyślę.. fikumiku69@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. hahhahahahhahahaaa Zielona dziewczynko... no cóż, przez grzeczność się z Tobą zgodzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. aż mi się w głowie kręci od tych informacji!!! Praca na koturnach i w chustach, no i w nagrodę tabliczka na drzwiach. Własna i osobista... Ach!!! I maluszek drugi. Zaraziłam Cię??:))
    Zeby u mnie tak sie zaczęło dziac za pół roku, albo rok... Chciałabym..
    Powodzenia Spełniona!!

    OdpowiedzUsuń
  39. Przekoro... maluszek dopiero w planach :) A Tobie życzę spokoju - na bieganie przyjdzie czas, ale jak zobaczysz malutką, będziesz chciała poświęcić jej cały swój czas, więc na razie tego Ci dziewczynko tylko życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Wiesz Ty, Aguśka, jaką ja mam nieznośną dyrekcję? Na pewno NIE wiesz! Skoro ją z powodzeniem znoszę już od ponad siedmiu lat, to zniosę wszystko i wszystkich. Włączając Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Tanyuśka... widzę, że z góry zakładasz najgorsze, czyli żem jędza :DDD a dzisiaj to byś mi się dziewczynko przydała... oj bardzo, bo mam problem z tłumaczeniem. I właśnie jędza ze mnie wczoraj wyszła.

    OdpowiedzUsuń
  42. No widzisz, i moje założenie okazało się słuszne ;)
    Bo wiesz, ja zakładam, że w każdej babie jest jędza, we mnie wcale niemała.

    OdpowiedzUsuń
  43. Aha, gdyby jakieś tłumaczenie nie było natentychmiast, a na za jakiś czas, to wal jak w dym :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Tanka!! Ty nie szalej dziewczynko, bo Cię kiedyś wykorzystam w sposób prawie niecny :) A tak poważnie, dzięki za propozycję, ale nie miałabym sumienia, bo przecież są jakieś granice, a gdy ktoś w cv pisze znajomość komunikatywna, a potem tłumaczy ze słownikiem iternetowym, to jest coś nie halo, prawda? No więc się wścieknęłam, o! Ale dobrze wyszło. I cholera uświadomilams oebie, że jednak chyba muszę i ja pójść na angielski, ponieważ nie używam go w sposób czynny od lat 10, a szkoda. Wiem, wiem, co sobie myślisz i wstyd mi. Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  45. Witaj!
    Miło tu u Ciebie, przyjemnie, na pewno będę tu zagladać. Na razie rozejrzalam sie pobieżnie, ale przeczytałam pierwszą notkę i mnie zmroziło lekko, dobrze zrobiłaś, że przeniosłaś sie gdzie indziej. Cieszę się, że zupełnie nie zrezygnowałaś. A wizyta u kozmetyczki czy fryzjera zdecydowanie poprawia nastrój. Sama zaszalałam ostatnio:-)))
    Pozdrowienia!
    Angelle!

    OdpowiedzUsuń
  46. No wiesz, wyobraziłam sobie jak to jest gdy człowiek zostaje namierzony.
    Angelle

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie zostałam namierzona, a raczej nie wiem o tym, czy zostałam. Chodziło mi raczej o dwa aspekty - po pierwsze zbyt długo w adresie autografu miałam imię i nazwisko, a teraz to imię i nazwisko pojawia się w lokalnych mediach, po drugie nie mam pełnych harmonii kontaktów z bratem ślubnego, a jego żona jest kobietą delikatnie mówiąc podłą i nie chciałam, żeby wściubiali nos w moje przemyślenia, czy sprawy osobiste, a wiem, ze czytali mój blog podobnie jak kilkoro znajomych, którzy teraz czytają tego.

    OdpowiedzUsuń