- Chodź szybko, bo mi zaraz teścia aresztują - powiedział rozchichotany ślubny, kiedy prędko wracałam od klatki, do której mnie najszczęśliwsza zawróciła, bo zapomniała dać nam jeszcze jednego pakunku. Najszczęśliwsza na odchodne lubi nas zarzucić pakunkami... Na szczęście wracałam się dzisiaj tylko raz. - Dziadek stoi po drugiej stronie ulicy z draniem na ramionach i krzyczą w naszą stronę "fujary czegoś zapomniały" - dodał ślubny.
No przyznać muszę, że mój rodzic płci męskiej pomysły czasem miewa szalone, a drań w lot łapie takie głupoty. Oczywiście przez całą drogę byliśmy fujarami, które zapomniały z czego dziadek był ogromnie dumny. Tym dumniejszy, że drania przeniósł na ramionach, bo go by przecież nóżki bolały i w ramach rekompensaty za to, że nie dał rady dzisiaj skleić koła od roweru z braku czegoś tam...
I jak tu nie dać rozpieścić? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz