... wczoraj... Działo!!...
Pani "stresa" miała wielkiego. Ogromnego "stresa" pani miała... Dygała pani wręcz. No bo jak tu nie dygać, kiedy wszystkich pani widziała ostatnio na rozdaniu świadectw maturalnych lat temu dwanaście?
Całość zaczęła się mniej więcej tak: klik, na szczęście jednak dało się temat kaszek przełamać po czasie niekrótkim. A może nie na szczęście, tylko dzięki temu, że pani do klasy matematyczno-fizycznej chodziła i było w niej dużo płci męskiej, co i na spotkaniu dało się odczuć. Pani nawet się dziwnie przez moment poczuła w dużej mniejszości kobiecej...
Tak więc impreza potoczyła się miło i jakoś tak w okolicy klik, chociaż na bar nikt z nas nie wszedł, bo ten akurat był okupowany przez innych, którzy użyli go do picia i jedzenia. Barbarzyńcy!!
Teraz pani sobie leży i leczy... migrenę - i tej wersji się trzymajmy...
PS. Wino mieli przepyszne, a podłota tańczył :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz