... padać śnieg... W powiatowym jest go już nawet nieco.
Zabawne, że ilekroć zbliża się czas powrotu do szkoły, to pogoda musi spłatać dzieciom figla. Drań czekał w grudniu na śnieg bardzo, bardzo, ale tuż przed świętami jego pragnienie śniegu sięgnęło zenitu, więc kiedy w Wigilię leciutko sypnęło, był niesamowicie szczęśliwy, że Mikołaj będzie mógł przyjechać. I tyle... Sypnęło lekko jeszcze tuż po Nowym Roku, a od wczoraj... dosypuje! Wczoraj zatem ślubny wziął sanki, natarł je czym tam natrzeć je należy i wyruszył z draniem do parku na górkę. Niestety takich ślubnych było wielu i co za tym idzie, wielu było również takich drani na sankach, więc górka z białej stała się czarna.
Od jutra wracamy do dawnego rytmu: drań do przedszkola, ja do szkoły, ślubny daleko od nas od rana do późnej nocy. Rytm zatem raczej mało sprzyjający zabawom na śniegu. Mam tylko nadzieję, że za dwa tygodnie śnieg pojawi się jeszcze, żeby chociaż podczas ferii zimowych dzieci mogły się śniegiem nacieszyć, bo obawiam się, że niedługo śnieg w naszym regionie stanie się opowieścią równą tym o czarno-białych telewizorach, braku komputerów i telefonów komórkowych oraz cytrusom dostępnym jedynie przed świętami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz