środa, 4 lutego 2009

taki sobie zwykły dzień

     Lekcję prowadzę. Tak normalnie prowadzę. Burza mózgów, mapa pojęciowa, problem do rozważenia i dyskusja. Pomiędzy tym wszystkim jakieś uwagi do zanotowania. W ławce na końcu jednego z rzędów siedzi sobie dwóch odważnych, co to gadają i gadają. Zerkam raz i drugi. Nic. Uwagę zwracam. Nic.
     Pod koniec lekcji biorę do ręki długopis z czerwonym wkładem i zmierzam w stronę śmiałków. Klasa zaczyna szemrać. Szmer coraz głośniejszy. O wszystkim. Stukam głośniej niż zwykle obcasami, ale śmiałkowie nie słyszą... Toż zagadani są, więc słyszeć mnie nie mogą.
Proszę o zeszyty, pochylam się i zaczynam pisać...
                                       
     ... "ej no!! cicho!! bo sorka gały wstawia za free!!" słyszę za sobą głos Bartka i właśnie wtedy, kiedy ledwo udaje mi się nie parsknąć śmiechem z owego, oddaję zeszyty z wpisanymi uwagami.

                                         ***

Ot! taki sobie zwykły dzień z życia nauczycielki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz