sobota, 7 marca 2009

hibernacja

    Nie chce mi się nic. Wpadłam w stan hibernacji. Wieczorami owijam się kocem, zakładam skarpety z wełny owczej i otaczam się książkami. Omijam komputer. Wieczorami nie chce mi się nic więcej. Kilka razy ślubny w tym kocu pod pierzynkę mnie przeniósł. Zdaje się, że nawet z Anną Kareniną. Taka byłam przewrotna, że on niosąc mnie, niósł i ją i Tołstoja jednocześnie, nie wiedząc nawet, co dźwiga.
Rano wyskakuję z łóżka niczym młody bóg i pędzę, ale później wszystko mnie kusić zaczyna... kocyk, pierzynka, książki, kubek z pachnącą jaśminem zawartością. Nawet ulubione smak straciło ostatnio... A to objaw straszliwe zapowiedzi dający.
Tak więc w hibernacji jestem... Ale jestem... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz