sobota, 28 marca 2009

Mamy psa!

    Od dzisiaj. Tak wyszło ogromnym zbiegiem okoliczności, który nas w okolice schroniska zagnał. Psiak ma pięć tygodni i postawił na głowie nasz świat. Biega za draniem, merda śmiesznie ogonem i przytula się do ślubnego, a mnie rozczula. Koty ostentacyjnie pogniewały się na nas, Duduś nie wychodzi z klatki i broni co jego, a psiak zaanektował koszyk kotów i nie ogarnia jeszcze całego mieszkania, chociaż drogę do naszego łózka znalazł bezbłędnie i nawet sprawdził miękkość pierzynki. Oczywiście wszyscy uznali, że  zwariowaliśmy. My natomiast mamy dylemat - Bas czy Keks. A może Melon? Drań chce Lulusia. Ślubny się na Lulusia nie zgadza - właściwie to nawet wiem, dlaczego.
- Prawda, że go uratowaliśmy? - zapytał Drań usypiając...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz