Zdążyłam się przebrać. Panowanie nad czasem jest miłe. Doba stała się dłuższa. Drań opowiada przeróżne historie, a ja po prostu słucham. Sterta prac klasowych i rozprawek poprawiła się w nieistniejącym międzyczasie. Za kilka dni jedziemy do Lublina. Dziewczynka jedzie z nami. W niedzielę przed nami teatr, obiad u najszczęśliwszej i rodzica płci męskiej, a potem muzeum i "Msza wędrującego".
Patrzę na Klimta. Przede mną lekcja otwarta z oprawą muzyczną i prezentacją poświęconą Szymborskiej. Lubię Klimta. Adela jednak już mnie znudziła, chociaż nadal doceniam jej piękno. Drań się przytula bardziej. Bardziej wsłuchuję się nocą w jego oddech. Ulubione piję z wodą mineralną. Portugalskie. W głowie mam mętlik i pustkę. klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz