sobota, 10 kwietnia 2010

Światopoglądowo, czyli pewnie się pogrążam...

    ... co prawdopodobnie wyjdzie z wora dopiero za tydzień.
    Kiedy do wczoraj ktoś odkrywał, że ślubny i ja popieramy partię dla ponoć niepoważnych, najpierw patrzył ze zdumieniem, a potem próbował nawracać nas na rzekomo właściwy światopogląd. Hm... a mnie przecież z moim światopoglądem jest tak po prostu dobrze i spokojnie na sumieniu.
    Cieszę się jednak poprzez smutek niezmiernie, że dzisiaj po raz pierwszy w telewizji zobaczyłam normalne i ładne zdjęcia Prezydenta i Jego Żony. Nie ma się czemu dziwić - do tej pory były wybierane te inne, a mnie skręcało, że wszyscy dobrzy fotografowie i fotoreporterzy wyjechali widocznie za chlebem. Ucieszyłam się również, ponieważ usłyszałam dzisiaj w końcu, że był On osobą wykształconą, inteligentną i faktycznie kochającą Polskę, do tej pory bowiem bywało różnie z tą oceną. Przeżyłam co prawda i chwilę grozy, kiedy to tvn24 do studia zaprosiła wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, ponieważ od kilku lat nie słyszałam z ust tego pana słów innych niż zjadliwe. Okazało się jednak ku mojemu zaskoczeniu, że potrafi On wypowiadać i zdania pozbawione żółci. Dobrze to rokuje. Ano właśnie... rokuje?
Czy w naszym pięknym kraju nad Wisłą jedynie tragedie narodowe mogą nas jednoczyć? Chwilowo oczywiście - za dużo już bowiem widziałam, aby mieć złudzenia, że owo trwałym być może.
   Cynizm? Cynizm. Po niedowierzaniu i smutku do głosu dochodzi bowiem również i złość i złośliwość. Na portalach i blogach czytam, aby spieszyć się kochać ludzi. To prawda wielka i piękna. Jednak zmienię ją dodając: spieszmy się też ich oceniać sprawiedliwie, bo potem możemy wyjść na ignorantów a kochajmy ich przede wszystkim po zakończeniu się żałoby narodowej, kiedy emocje się już zrównoważą i nie trzeba będzie ich pokazywać publicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz