czwartek, 2 grudnia 2010

delilah

    Siedzę w przepastnym fotelu, słucham Toma Jonesa, sączę ulubione i właśnie po raz trzeci zaczynam pisać notkę. Słowa ciągle nie brzmią, jakbym chciała. A co właściwie chcę powiedzieć? To, że podjęłam dwie decyzje: nieodwołalnie farbuję w styczniu na rudo włosy, a od jutra się odchudzam. Druga banalna i bez sensu w zasadzie, a jednak. Co do pierwszej... minął okres ciemnych, króciutkich. Potrzebuję dalszych zmian. A może to ostatnie zmiany potrzebują utwierdzenia w kolejnych, dotyczących mojego wyglądu. Już wiem, że tych rudych nie zakręcę. Podobnie jak nie zakręciłam ich, kiedy były w wersji blond przez kilka miesięcy, a wcześniej przez kilka lat. A odcień nie będzie przytłumiony - musi żyć, każdy ma go widzieć, a ja mam mieć jego świadomość. A może chcę powiedzieć, że właśnie skończyłam czytać "Cheri" Colette i "Błazna królowej" Philippy. Dwie książki, które mnie drażniły  i fascynowały. Portrety psychologiczne spłaszczone w pierwszej, naiwna narracja w drugiej. A jednak coś z siebie we mnie zostawiły. I pewnie jeszcze to, że jak zamyka się jakiś rozdział w życiu, to jednak chwilami jest cholernie ciężko. Wszystko poukładałam, wymiotłam, przetarłam, że aż całość się błyszczy i nagle poczułam, że boję się po tak wysprzątanym terenie chodzić. Co jeszcze? Że chyba mam dzisiaj taki dzień, kiedy ktoś musi mnie przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a życie jest piękne. Tymczasem ślubny nadal pracuje, drań śpi, a do rodziców nie chce mi się pojechać. Poza tym, co ja bym powiedziała, zwłaszcza o tej porze: mam wszystko, ale jakoś tak mi dzisiaj nijako? Przecież sama widzę, że to nie ma sensu. A może chcę powiedzieć samej sobie, że jestem zmęczona. Tak po prostu, po ludzku. I może powinnam zacząć respektować fakt, że jednak jestem tylko człowiekiem... klik

24 komentarze:

  1. Ekspresowo przytulam, mocniutko.
    Dobrej, spokojnej nocy

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewałam to cały czas - że jesteś człowiekiem:) (tylko trudno bylo zebrac dowody;p;p)
    I mam wrażenie, że nic nie chciałaś powiedzieć a tylko jakąś więź złapać skoro nikogo do przytulenia pod ręką nie ma. Zdarza się. Chyba nawet tym nieludzkim.
    A mnie tylko zastanawia, dlaczego z rudym czekać do stycznia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosomaczko, dziękuję :) pomogło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zielona dziewczynko... powszechnie wiadomo, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a Ty ciekawaś mimo to ;DDDD Do stycznia dlatego, że muszą mi jeszcze odrobinę urosnąć. A rosną w tempie 1,5-2 cm na miesiąc. Pod koniec sierpnia obcięłam na 1-2 cm, teraz już zakrywają mi uszy, w styczniu będą ciut dłuższe, więc je przy okazji nieco wyrównam. Hm... bo u mnie nawet dzikie plany mają być w pełnym ordnungu! I dlatego dopiero w styczniu. Ale dzisiaj się umówię i zapłacę. To najlepszy sposób, żeby nie zmienić planów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ na rudo powiadasz :-). Uwielbiam ten kolorek ale nie na mojej główce...Dziwna jestem, przyznaję, lecz na całe szczęście i ja jestem tylko człowiekiem. Więc dziś, człowiek pozdrawia człowieka.Buziak Agnieszko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Życie jest piękne Sąsiadko, naprawdę. Chociaż mnie osobiście czasami cholernie wk...
    A co do odchudzania, to bój się Boga, z czego Ty się chcesz odchudzać? Oj, za dużo ulubionego, za dużo ;-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Sąsiad... jak Ciebie wkurza, to pomyśl, ze ja chyba nieco bardziej nerwowa i zdana rano na busik ;)) Z czego chcę? no w zasadzie z niczego, ale przeczytałam ostatnio jakąś dietę odchudzającą i wyszło na to, że dzięki niej się dożywię, bo zmusza do pięciu zbilansowanych posiłków dziennie, a obecnie jem dwa i niekoniecznie po bilansie ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Majeczko... tośmy sobie porozmawiały po ludzku ;DDD Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to mów po ludzku,że się będziesz dożywiać a nie odchudzać ;-)
    A co do nerwów, to Ty mnie jeszcze nie widziałaś nerwowego i wk.... Spytaj Margarytki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcesz powiedzieć, że daleko Ci od zaniepokojenia? ;) Jakoś sobie nie mogę tego wyobrazić, więc na pewno spytam Asię i o szczegóły wypytam z ciekawości!
    A mówię po ludzku: dieta odchudzająca - jak zatem mam to określić? Bo w chwili obecnej piję kawę, potem piję kawę, potem piję kawę i jest godzina 10.00... potem jem jakiś owoc, a potem piję herbatę zieloną, czerwoną, wodę, a jak wracam do domu to piję kawę, gotuję obiad i jakoś jestem tak opita, że jem bez smaku, ale jem. A jak się najem obiadem, to już nie mam siły jeść kolacji... Ale powiem Ci, ze te płyny to mnie całkiem nieźle trzymają - taka herbata i kawa to jednak cholernie kaloryczna musi być ;)) wbrew ogólnym opiniom...

    OdpowiedzUsuń
  11. Aguś, Darek tylko sprawia wrażenie spokojnego ;-)) Moja rodzinka też się nabrała i ma go za siłę spokoju (że też przez tyle lat się nie zorientowali ;-). Ale mówię Ci, jak się wkurzy to ja zaczynam milczeć, bo cobym nie powiedziała to źle... więc sama rozumiesz ;-))

    A to dożywianie to bardzo dobry pomysł, bo samą kawą, herbatą i ulubionym wartości odżywczych organizmowi nie dostarczysz...

    OdpowiedzUsuń
  12. A... chciałam jeszcze zameldować, że dziś wyprodukowałam 360 pierniczków ;-))) Są i dla Was :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. We mnie nawet te wkurzające książki coś zostawiają. Zawsze doczytuję, rzadko jakąś porzucam. Częściej zdarzy mi się film w połowie wyłączyć :)
    Trzymaj się maleńka, u mnie też takie skoki od euforii, po dołek, jak to zwykle w zimie... chyba już się przyzwyczaiłam :). Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zmiana wyglądu zawsze działa dobrze na nasze samopoczucie...Przytulam Cię Agnieszko...wszystko będzie dobrze:))) Buziaki:-)genevieve

    OdpowiedzUsuń
  15. Właściwie obie decyzje mogłabym podjąć i ja, ale.. Że też zawsze jest jakieś "ale". Ale kolory ostatnio mi wychodzą inne niż zamierzone, więc wściekłego rudego obawiam się nieco, bo swego czasu moja rodzicielka wybrała rudy i Jej ciutkę jakby niespecjalny wyszedł - a jeśli to genetycznie uwarunkowane? No i ale odchudzanie nigdy nie było moją mocną stroną, bo w sumie po co się odchudzać, skoro i Duński wciąż we mnie zakochany, i ja samą siebie kocham niemal bezkrytycznie. A co! O! Sobie humor zimową porą poprawić muszę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziś juz mam nadzieję lepszy nastrój ale i tak przzytulam i mówię, ze wszystko będzie dobrze, musi być, bo jak nie.....:-))

    OdpowiedzUsuń
  17. Asiu!!! a to dopiero drań z niego!!!!!! popatrz... a wygląda tak niegroźnie ;)) Chociaż domyśliłam się, kiedy bił Fionę, że coś jest na rzeczy ;DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  18. Asiu, pierniczki pachną aż tu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Virginio... jeśli to zima, to kiepsko ;) I ja doczytuję książki do końca, chociaż kilka znalazło się takich, że nie dałam rady...

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję Genevieve :) Zmiana wyglądu to jakby zmiana podejścia do świata, chyba potrzeba mi tego :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tanyuśka!!! Ty to najpierw musiałabyś wyleźć spod koca, a potem z domu, wiec jakby wiem, ze o tej porze roku to niemożliwe... ;) Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj tak, Jutka! Już jest dobrze. Przetrawiłam ubiegły tydzień. Buziak :)

    OdpowiedzUsuń
  23. A po co wyłazić z domu, Aguśka? Duński mi farbę kupi, jak Mu na kartce zapiszę jaką, kłaczki sama sobie ufarbuję, a przy okazji farbowania nieco ćwiczeń zażyję i wszystko w domu zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj Taniusia... Ty to masz dobrze... Mnie ślubny powtarza, żebym poszła do fryzjerki, bo jak schrzani to poprawi, a jak sama schrzanię, to się na nim wyżyję...

    OdpowiedzUsuń