wtorek, 14 października 2008

pani śpiewa

    - Mamuuuusiuuu... - powiedział przeciągle drań w sobotę - ... czy do spania zaśpiewasz mi piosenkę, jak byłem małą dzidzią?
Co mam dziecku nie zaśpiewać? Zaśpiewam! Jasne, że zaśpiewam. Najpierw uderzyłam w kołysanki, ale drań ciągle twierdził, że "nie o to mi chodzilo...", więc potem poszedł nieco inny repertuar. Kiedy jednak ciągle to nie było to, co drań by chciał, z pomocą przyszedł ślubny i zaczęliśmy intensywnie myśleć, co też mogłam draniowi śpiewać, kiedy on małą dzidzią był. Podczas drugiej godziny prób i błędów drań był coraz bardziej wybity ze snu, koty pochowały się za fotele, a ja w akcie desperacji to i panie Janie zaśpiewałabym sama na dwa głosy i wtedy ślubny wpadł na pomysł, że może to o dumkę chodzi. Pani zaczęła zatem jak nakręcona dumkę śpiewać i... i to było to, o co "mi chodzilo".
Odetchnęliśmy z ulgą...
                                    
    ... akurat wychodziłam z draniem dzisiaj rano z kamienicy i azymut na przedszkole obierałam, kiedy drań o dumkę poprosił. Zimny pot wystąpił mi na czoło, dreszcz przebiegł po plecach, ale wytłumaczyć mu się mi nie udało. No i co było robić? Śpiewałam, prosząc jednocześnie w duchu, aby mnie jakiś strażnik miejski, czy pracownik sądu, obok którego przechodzimy, nie usłyszał, bo jak nic mnie na badanie krwi w alkoholu wezmą...
Byłam właśnie przy żalu za dziewczyną i zastanowiłam się, czy ciekawiej brzmi ten fragment czy też może ten, gdzie winawiana dajcie śpiewany przeze mnie z rana na ulicy w centrum powiatowego, kiedy zobaczyłam babeczkę w... koszuli nocnej, płaszczu zimowym i japonkach. Z psem wyszła na spacer... Swojsko się poczułam tak i jakoś raźniej. Nawet się nie zadziwiła moim procederem, ja natomiast uznałam gapić się na nią za mocno niestosowne.

                                  ***
    - Mauuusiuuuu... - powiedział dzisiaj przeciągle drań przed 19 po kolacji i umyciu ząbków - ... zaśpiewasz mi piosenkę,  jak byłem małą dzidzią?
Nie zaśpiewałam... Włączyłam youtuba, dźwignęłam siedemnastokilowca na ręce sugerując, że może potańczymy i zaczęłam się zastanawiać, kiedy mu się znudzi, bo już sama nie wiem, czy lepiej śpiewać (a śpiewam od soboty), czy dźwigać. No i nie ukrywam, że już się dygam przed jutrzejszą drogą do placówki oświatowej przedszkolem nazwanej...
Zdecydowanie musimy drania wypisać z rytmiki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz