Do pani dzisiaj napisał maila szef międzynarodowej organizacji ekologicznej. Do pani to często piszą jak nie wydawnictwa, to firmy kosmetyczne, albo sklepy sprzedające artykuły gospodarstwa domowego. Pełno maili pani zawsze ma i zawsze pani czuje się taka szczęśliwa, kiedy zaznacza kolejny spam. Ale ponieważ tę akurat konkretną organizację ekologiczną pani wspiera od lat i pod różnymi apelami jak ta głupia się podpisuje, podając wymagane informacje osobowe, co zawsze ślubnego do zaniepokojenia doprowadza, to pani postanowiła maila przeczytać.
A mail zaczyna się całkiem całkiem za serce chwytająco - ratowanie wilków oraz rysiów w Polsce, pomoc dzikim łososiom w powrocie do Wisły... W tym momencie co prawda pani się zastanowiła bardzo głęboko, czy to aby na pewno jest akcja humanitarna dla łososi, ale odruchowo szukać numeru konta zaczęłam, na które to ślubny musiałby zrobić przelew teraz zaraz i właśnie wtedy pani doczytała, że wpłacać to tym razem nie musi nic, ale... ale pani to właśnie może sobie sama całe konto bankowe otworzyć i używając go organizację wspierać będzie. No... to akurat niewątpliwe i całkiem dla organizacji obiecujące. Nie wiem tylko czemu w jednej sekundzie ślubnemu zimny pot na czoło wystąpił, kiedy zadowolona oświadczyłam, że konto otwierać będę w banku takim to a takim, ale ponieważ zdążyłam już adres wklepać i enterem potwierdziłam, więc ślubny łaskawie na rozwój sytuacji poczekał. No bo pani przecież się zna... na wielu rzeczach się pani zna, to takie konto to pikuś... Ale to akurat nie i ślubnego na pomoc wezwać musiałam, ku jego uciesze i uldze przedziwnej. Ślubny po stronie polatał, stwierdził, że od profesjonalizmu odbiega, tabeli opłat rzekomo znaleźć nie mógł, a to ponoć podstawa i kiedy już miałam zacząć głośno o tych rysiach i tych wilkach lamentować, zrobił zlecenie przelewu, przyrzekł zrobić to jako zlecenie stale i zabronił słuchać prezesów firm wszystkich.
No tak... w sumie zrozumiałe... zazdrość przez niego przemawia jak nic, bo do niego taki mail od takiego prezesa nie przyszedł.
A teraz z czystym sumieniem idę spać - rysie będą, wilki będą, łososie powrócą... Ślubny chyba też się z tego cieszy. Najbardziej chyba z tych rysiów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz