Wieczór taki średnio późny. Drań śpi słodziutko, koty zwinięte w dwa kłębuszki, ciepłe światło bocznych lampek. Wokół mnie taki absolutnie uśpiony dom...
Drobnymi łyczkami popijam wino portugalskie... Ma straszliwie cierpki smak. Ale w istocie jest pyszne, z nutką czegoś jakby gorzkiego co prawda, ale ta gorycz tylko dodaje posmaku...
Ślubny właśnie wrócił do domu. Z uśmiechem. Z bukietem ogromnym żonkili. Nadal pamięta, że żółte kwiaty lubię najbardziej...
Okazja? Nie ma okazji.
Właśnie uświadomiłam sobie, że dzisiaj jest piątek...!
Już piątek...? klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz