mężuś: widziałaś to, co ci w linku przysłałem?
ja: a co w tym linku jest?
mężuś: no laptopa właśnie dla ciebie wybrałem i wysłałem link, żebyś zobaczyła
ja: a po co mi parametry? i tak się nie znam
mężuś: zobacz
ja: brzydki, bo srebrny, ja chcę czarny
mężuś: czarnych nie ma, pytałem
ja: ma być czarny
mężuś: ważne to, co w środku
ja: niech środek do czarnego przełożą
mężuś: i śmiać się ze mnie będą przez miesiąc, masz tutaj dodatkowo czytnik linii papilarnych i dłuższy okres gwarancji
ja: zmień procesor i zwiększ pamięć to się zgodzę nawet na kolor różowy
mężuś: a nie znałaś się na tym faktycznie...
ja: spróbowałam kiedyś coś sprawdzić i się 'wciągłam"
... właśnie... od kiedy znam się na procesorach i kartach pamięci? Podejrzewam, że od tego samego momentu, w którym nauczyłam się wbijać gwoździe, skręcać meble, naprawiać lampki nocne, samej planować wszystko i załatwiać. W tym momencie, kiedy zaczęłam jeść sama śniadania, obiady i kolacje... Chociaż... chociaż nie! śniadań przecież ja nie jem...
Podejrzewam również, że jeśli nadal mąż mój własny i osobisty będzie tyle godzin dziennie w pracy, nabędę dużo więcej nowych umiejętności...
klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz