Mężuś poszedł dzisiaj do najszczęśliwszej dwa słoje miodu zanieść.
Zaniósł, a jakże! czemu by miał nie zanieść?... Wszak do teściowej swojej chodzić najwyraźniej lubi.
Przy okazji sernik zjadł, kawę wyżłopał i dwulatka u niej zostawił...
Dwulatek nawet przewidział, że u baby Ani chciał będzie zostać, bo jakoś tak przypadkiem kilka swoich szpargałów wziął...
I tym sposobem bezdzietni niejako jesteśmy.
Cicho... straszliwie jakoś tak się w domku zrobiło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz