środa, 12 września 2007

zapach drewna

    Podszykowałam sobie dzisiaj wcześniej obiad. Nawet natkę pietruszki już z rana pokroiłam, żeby mieć więcej zrobione i zajęłam się zabawą z dwulatkiem. Siedzimy, czytamy, jest nam beztrosko. Do naszej beztroski zaczyna nagle wkradać się zapach drewna. Miły zapach drewna. Coraz silniejszy zapach drewna... Lubię ten zapach...
Nawet pomyślałam, że ktoś miło spędza czas przy kominku...
No i olśnienia dostałam! Toż nikt w kamienicy kominka nie ma! A nawet gdyby miał, to zapach palonego drewna przez ściany nie przenika...
W ułamku sekundy znalazłam się w kuchni... A tam... pięknie opalona już i dymem otulona deska z pokrojoną natką, przez pomyłkę zostawiona na kuchence obok palników...

Czyli sobie pracę w kuchni dzisiaj podgoniłam z rana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz