poniedziałek, 24 września 2007

duuzia kupa...

    Pogoda śliczna i całe dnie można na powietrzu spędzać, a spacer po parku to rzecz o tej porze roku i przy obecnej temperaturze najprzyjemniejsza z możliwych.
Można kasztanki z dwulatkiem zbierać, można po liściach nogami szurać, można wiewiórkę karmić orzeszkami laskowymi, można rowerkiem jeździć siłą nóżek dwuletnich, można w psią kupę wdepnąć...
Tak. To również jest możliwe. A nawet prawdopodobne. Czasem to nawet na trawnik nie trzeba wchodzić, bo alejka wygląda, jakby stado kucyków przeszło.
No czyli czasem to tak swojsko jest! I z zapachem naturalnym. Nic tylko cieszyć się, że powrót do natury nam się zaczyna wyraźny robić.
W zasadzie to już nawet parki i klomby miejskie jakby tylko dla tych psów. No bo jeśli ktoś odważny, niech na trawie stanąć spróbuje!... A właściciele czworonogów wyszczekani niby ich pupile. No wszak psy muszą... No muszą... I oni też muszą pewne rzeczy robić, ale o tym najwidoczniej nie wiedzą... Straż Miejska też musi, ale im się za psimi, za przeproszeniem... kupami ganiać nie chce. No i to rozumiem. Wszak robota śmierdząca nieco...
I tak sobie spacerujemy i przyrodę podziwiamy... dwulatek co krok się zachwyca i ekscytuje - a to dwie wiewiórki, a to stado ptaków, a to śliczne liście, a to duuuzia kupa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz