niedziela, 10 lutego 2008

a w niedzielę...

    ... to ja lubię smaki mieszać bardziej...
W zasadzie to ja to lubię codziennie. W zasadzie to ja to codziennie robię...
Ale w niedzielę robię to bardziej. Mam na to bowiem czasu więcej i staranniej dobieram, i dłużej, i dokładniej.
I mieszam i smakuję i dodaję i się wwąchuję... I lubię do drobiu dodać wędzonkę i jabłko i gruszkę słodką okropnie, a do całości papryczki chili... I lubię ten zapach, który się po domu rozchodzi. Zapach słodki i pikantny... Przełamany dodatkowo cynamonem z szarlotki i goździkiem z piernika.
I lubię jak mąż mój własny i osobisty razem z byłym dwulatkiem kręcą się niby niechcący po kuchni zapachem zwabieni i dowiedzieć się próbują co to i kiedy będzie.

Mmmm... a teraz zmykam smaki wchłaniać jeszcze przez skórę, póki w powietrzu zawisły i... przełamywać te smaki Bordeaux, które mężuś do obiadu otworzył...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz