wtorek, 1 lipca 2008

Dlaczego mężczyźni kochają zołzy...

    ...?
Książkę o takim tytule zobaczyłam właśnie na wystawie księgarni. Do środka jednak nie zajrzałam. Ani do środka księgarni (w tym tygodniu mnie w niej jeszcze nie było), ani książki. Jeszcze... Ale tytuł dał mi do myślenia. A raczej wyobraźnię poruszył. Mocno poruszył. Ja w ogóle ostatnio taka poruszająca się nieco bardziej chyba zrobiłam... I tak idąc spacerkiem do domu z draniem jedzącym loda, doszłam jednocześnie do wniosku, że...
... że faceci zołzy lubić zwyczajnie muszą, ponieważ zołzy po prostu nie są nudne. Zołzy są szczere i świadome siebie. I wiedzą, czego chcą. A co chcą, to sobie biorą i biorąc najpierw o sobie myślą, a potem o świecie. I takie spokojne są te zołzy. Czemu bowiem mają nie być spokojne, jeśli emocje z siebie na miejscu zawsze wyrzucają? A jak już tak raz dziennie wybuchną i wywalą co na duszy, to i spokojne... I takie wyrachowane, ale i rachować potrafiące. Robią to co chcą i kiedy. I tak szczerze z uśmiechem idą do przodu i drażnią otoczenie dużym poczuciem humoru. A że specyficzne dosyć ono... no toż zołzami przecież są...

Ale co gorsza... Z tego myślenia to mi wyszło, że nie dość, że ja zołzą jestem rasową, to mi z tym dobrze ogromnie. W dodatku samymi zołzami się otaczam. A mam je w liczbie trzech. Jedną odkryłam niedawno i odkrywam nadal, ale zołzą jest niezaprzeczalnie, bo za dobrze się rozumiemy.

I tylko tak sobie myślę jeszcze, że w sumie to nawet nieważne, czy ci mężczyźni tak te zołzy kochają czy nie... W zasadzie to już sprawa drugorzędna nawet. Kto bowiem za facetami trafi, skoro oni z Marsa są...

PS. Jutro idę kupić książkę z samej ciekawości, czy się zgodzę z autorką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz