Mam dzisiaj świadomość stuletniej kobiety, która wie...
A jeszcze kilka godzin temu napisałam podłocie, że jest mi dobrze. Bo było mi. Było na przekór temu lękowi wewnętrznemu, który czasem się we mnie pojawia i nigdy nie jest bezpodstawny...
Odpowiadam sobie właśnie na wiele pytań, odpowiem i Wam zatem na jedno. Na to, które pojawia się w co drugim komentarzu i e-mailu. Skąd znajduję zdolność do takiej radości życia? Odpowiedź jest prostsza niż mnie samej się wydaje - znajduję ją na przekór całej pozorności i bólowi, które dotykają mnie od tak dawna, że nawet nie potrafię wyznaczyć linii demarkacyjnej dzieciństwa egoistycznego i nie wiedzącego od dzieciństwa z empatią będącą pozornym spokojem i brakiem pytań, bo tylko to dawało najszczęśliwszej poczucie, że ja nie wiem i jestem szczęśliwa. Byłam szczęśliwa. Zawsze. Tylko obok szczęścia był zawsze ból i dorosłość, do której ludziom nawet w moim obecnym wieku daleko niejednokrotnie. To nauczyło mnie radości z tego, że świat po prostu jest i mogę go zobaczyć.
Mam dzisiaj świadomość stuletniej kobiety, która po raz kolejny ramiona otwiera szeroko dla matki własnej. Ale dzisiaj i babcię w nich mieszczę. Mam świadomość kobiety stuletniej, która wie, że empatię dzisiaj musi działaniem wyrazić i wreszcie podjąć decyzję, do której one nie dojrzały...
Tylko... ciężko być starą kobietą, która wie...
klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz