piątek, 26 października 2007

bilans

    Po wczorajszej burzy mózgów i pełnej akceptacji ze strony mężusia, dzisiaj przystąpiłam do działania. No magiczna również... Mózgi nam dzisiaj parują... Stopy również...
A ponieważ teraz mam chwilę przerwy, bo dwulatek drzemkę poobiednią łapie, klapnęłam i analizuję sprawę pod kątem tego, co mamy i czego nie mamy.

Zacznę od tego, czego nie mamy:
- nie mamy czasu do stracenia

Mamy natomiast:
- nazwę
- pomysłów coraz więcej
- poparcie mężusia i rodziny
- brak lokalu
- brak kasy
- brak zdolności kredytowej
- możliwość dofinansowania z funduszy unijnych jak sprawa się rozkręci
- działalności otwieranie w toku
Ja ponadto mam fatalny ból głowy od telefonu komórkowego i świnkę morską na kolanach.

PS. Monotematycznie dzisiaj, ale jakoś tak mi nic innego nie chciało się dać napisać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz