Właśnie przeczytałam informację o tym, że październik jest miesiącem profilaktyki raka piersi. I dobrze! Bardzo dobrze, że jest! Bardzo dobrze, że o tym wszędzie słychać. Dobrze, że odbywają się marsze różowej wstążeczki, a organizacje kobiece nagłaśniają sprawę przy każdej okazji. Tylko dlaczego mimo to, statystyki są nadal przerażające?... Dlaczego cytologia i badanie piersi są nadal sprawami tabu, a nowotwory są nadal wykrywane w stadium zbyt zaawansowanym?...
Jest przecież coraz lepszy przekaz informacji. Coraz bardziej świadomie kobiety podchodzą do własnego ciała i zdrowia. Są coraz nowsze leki i metody leczenia, coraz trafniejsze diagnozy.
Dlaczego zatem nadal pokutuje opinia wśród nas, że to spotyka innych, wszystkich wokół, potencjalnie każdego, ale na pewno nie mnie?... Dlaczego w większości odcinamy się od tych wiadomości i bagatelizujemy badania? Dlaczego przy jednoczesnym deklarowaniu swojej postępowości, nie rozwijamy w sobie umiejętności skrupulatnej kontroli własnego zdrowia?...
Boimy się wielu rzeczy. Większość z nich to zwyczajne fobie jeszcze z dzieciństwa wyniesione. Wiele z nich przycicha z wiekiem...
Wiele moich strachów z wiekiem przycichło, ale i z wiekiem niektórych jestem bardziej świadoma. Dzisiaj nie boję się już księżyca w pełni czy śmierci. Dzisiaj boję się tak naprawdę tylko dwóch rzeczy: bólu i raka właśnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz