Najszczęśliwsza krwiodawcą jest. Krwiodawcą jest od lat trzydziestu sześciu. Jest przekonana, że jej wybór jest słuszny i niesie pomoc ludziom. Nie dziwię się temu, bo po pierwsze w takiej atmosferze wyrosłam, a po drugie najszczęśliwsza jest typowym przykładem człowieka renesansu i humanitaryzmu. Nie przejdzie obojętnie obok nikogo. Dokarmia nawet bezdomne koty. Ostatnio ratowała (nie pierwszy raz z resztą) psa potrąconego przez samochód... Na co dzień współpracuje z hospicjum i PCK. Często w Domu Dziecka się krząta. Jednym słowem: pomaga każdemu, kto pomocy potrzebuje. Jej doba ma godzin sto i każda chwila z myślą o innych jest przeżyta.
Chwalę ją, chwalę... wiem o tym.
Ale do krwiodawstwa wracając... Najpierw było to dla mnie oczywiste. Potem śmiałam się, że musi krew oddać, to spokojniejsza będzie. Jeszcze potem załapałam, że jej organizm tej krwi nieco więcej produkuje. A z czasem zauważyłam, jak wielka to pomoc do życia wielu ludziom...
Kilka razy bałam się, gdy do transfuzji była wezwana. Kilka razy martwiłam się, gdy sama zgłaszała się do różnych akcji. Cieszyłam się razem z Nią, gdy dostawała podziękowania i jakieś odznaczenia z PCK. Zawsze to miłe uczucie...
A dzisiaj... Dzisiaj zmieniłam zdanie...
Byłyśmy w aptece. Kolejka znaczna. Najszczęśliwsza stanęła z boku, do czego ma prawo i jest to jeden z dwóch przywilejów wynikających z racji oddawania krwi. No i podniosły się głosy. Oczywiście tych najbardziej chorych i cierpiących...
Dowiedziałam się, że krwiodawcy to darmozjady i uzurpatorzy. Dowiedziałam się również, że żerują na ludziach i są do niczego niepotrzebni. Usłyszałam nawet, że dawne czasy minęły...
No ludzie chorzy, zmęczeni to i głupoty gadać mogą... Dobiła mnie jednak pani farmaceutka, która pakując najszczęśliwszej leki, rzuciła uwagę, że część z nich jest bezpłatna nie wiadomo dlaczego.
A najszczęśliwsza? Załatwiła wszystkich uśmiechem i stoickim spokojem oraz ogólnym "do widzenia"...
Po wyjściu szepnęła, że do sytuacji już się przyzwyczaić zdążyła, a dzisiaj to i tak kulturalnie było...
Faktycznie... tym ludziom można jedynie "do zobaczenia" powiedzieć...
PS. Zapomniałabym!!!! Fakt... z oddawania krwi najszczęśliwsza ma zysk... Toż dostaje czekolad dwanaście! Nie ważne, że zanosi je od razu do Domu Dziecka... Profit, to profit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz