niedziela, 28 października 2007

niedzielnie

    Lubię takie senne niedzielne zawieszenie. Takie jakby poza czasem i obowiązkami... Tak ni to w półmroku, ni w półśnie...
Kiedy zapachy w całym domu się kumulują, a myśli wyciszają.
Kiedy można po prostu być i cieszyć się chwilą, i oczy przymykać na sekund kilkanaście, i ściszonym głosem rozmawiać...
Lubię takie senne, niedzielne nicnierobienie i to światło ni to popołudniowe, ni wczesno-poranne, kiedy lamp się jeszcze nie włącza i trwa na granicy poranka i dnia, dnia i wieczora...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz