Dzisiaj dopiero wtorek, a ja czuję jakby był czwartek następnego tygodnia. Aż trudno mi uwierzyć, że dwa dni mogą być tak pracowite i obfitujące w zdarzenia, wydarzenia ustalenia. Myślałam naiwnie, że podczas tego urlopu ślubnego wyskoczymy na dwa dni gdzieś. Gdziekolwiek... Niestety. Grafik mamy napięty do maksimum. Sam się w zasadzie napiął tak. Nie mam pojęcia, skąd się to wszystko wzięło...
Ale dzięki temu wczoraj padłam na łóżko jak nieżywa. Znakomicie się wtedy śpi. Człowiek się kładzie i usypia i nie koduje czy coś się śni, czy nic się nie śni, czy pierzynka tak, czy siak i rano chce się cofnąć wskazówki o chociaż trzy godziny.
Ale najmilsze jest to, że chociaż cofnięcie wskazówek nic mi nie da, mogę je jeszcze trochę ignorować... klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz