środa, 28 lutego 2007

babcie na wiele sposobów

    Padam dzisiaj a pyszczydło i podpieram się kubkami z kawą. A to wszystko dzięki sprawom urzędowym, które musiałam skoro świt załatwić. Z tego też względu najszczęśliwsza przyszła do nas zaraz po szóstej - potrzebuję duuużo czasu na dobudzenie się, wypicie kawy, umalowanie i pomarudzenie, że w nocy muszę wstawać. Za to najszczęśliwsza szczebiotała niczym skowronek wyspany że hohoho.
Teraz najszczęśliwsza do własnego mężusia a mojego rodzica pognała, dwulatek śpi smacznie, a ja piję kolejną dawekę substancji kofeinowosmolistych i staram się nie usnąć. Wieczorkiem idziemy do drogiej, więc muszę być wypoczęta (a to jest równoznaczne z byciem miłą). W ogóle jakiś babciny tydzień... W poniedzialek droga i najszczęśliwsza u nas, wczoraj najszczęśliwsza tu, a potem my u babci-prabaci, dzisiaj również najszczęśliwsza tu, wieczorkiem my u drogiej, gdzie będzie druga prababcia... A to wszak dopiero środa... Ha! jutro mężuś ma urodziny, więc od tych babć się do niedzieli pewnie nie opędzimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz