Dwulatek wie, że święty Mikołaj istnieje.
Wie nawet jak on wygląda... No ale to akurat każdy chyba wie.
Mikołaj jest duży i gruby, ma brodę i wąsy, no i okulary. Ubrany jest w czerwony płaszcz i spodnie. Ma wysokie kozaki i czapkę z pomponem. A do płaszcza przyszyte jest białe futerko.
No i rzecz najważniejsza: święty Mikołaj jeździ saniami, do których zaprzęgnięte są renifery... A przyjeżdża aż z Laponii.
Od kilku dni dwulatek żyje Mikołajem i prezentami. Rano po obudzeniu się pierwsze słowa Mikołaja dotyczą. I prezentów. Każdego dnia się upewnia,czy owe będą i głowi się okrutnie, co mu Mikołaj powie.
Stresuje się czasem, że do niego nie przyjedzie. Zwłaszcza gdy zdarzy mu się coś nabroić... Stresuje się tym bardziej, że śniegu nie ma i sanie nie mają po czym jechać.
A my stresujemy się równie bardzo, bo prezenty są nieco inne, niż dwulatek sobie wymarzył i tym, że co prawda mieszkanie duże mamy, ale renifery i sanie w nim się mogą nie zmieścić... A dwulatek już jedzenie dla reniferów od kilku dni szykuje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz