Dzisiaj znowu musiałam skorzystać z usług komunikacji miejskiej. Jak zwykle, mam dylemat...
Siedziało za mną dwóch chłopców w wieku około lat siedemnastu. Rozmawiali... O ile ten ciąg dźwięków rozmową nazwać można. Co drugie słowo to wulgaryzm, co wulgaryzm to przykład. Treść rozmowy prowadząca zupełnie do niczego. Przez chwilę czułam się jak w sztuce z gatunku groteski. Koszmar.
Chłopcy wyglądający zwyczajnie, dobrze ubrani, ostrzyżeni, bez oznak zaniedbania czy biedy.
I tak sobie myślę... Rodzi kobieta dziecko. Daje mu tyle miłości, ile może. Dba o nie, kocha, wychowuje, pokazuje świat, uczy dobra i zła, wpaja wartości. Nawet jeśli czegoś z tych rzeczy nie robi, to jest jeszcze rodzina, szkoła, społeczeństwo, własne doświadczenia. Człowiek jest w stanie nabyć zarówno prawidłowy język, jako formę przekazu zrozumiałego dla wszystkich, jak również jest w stanie nauczyć się odróżniania dobra od zła. Jest zdolny do uczuć wyższych, postrzegania piękna, analizowania brzydoty, współczucia, litości.
Ponadto każda rodzina jest również w stanie zapewnić chociaż minimum emocjonalne potrzebne do życia. Nawet taka rodzina, która wybitnie się o wychowanie dziecka nie stara, nie jest w stanie zabić w nim uczuć wyższych.
A jednak każdego dnia spotykam się z młodzieżą, która udowadnia mi, że jednak się mylę. Zapanowała bowiem moda na bycie malkontentem. Trzeba być ze wszystkiego niezadowolonym. Należy we wszystkim doszukiwać się wad, niedostatków, stron ujemnych. Świat przestaje być pięknym, a zaczyna być obojętnym z tendencją do wrogości. Rodzice są "starymi", którzy zrzędzą. Kultura jest dla "starych" i zbyteczna. Nauczyciele są tymi, których być nie powinno, a Kościół jest dla dziadków.
Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, długo... Zastanawiam się jednak, w czym tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy. Nie można bowiem wszystkiego i stale zwalać na bezstresowe wychowanie, tempo życia, konsumpcjonizm. Gdzie szukać przyczyn przewartościowywania się ponownego wszystkich wartości oraz absolutnej obojętności na świat i ludzi? Do czego doprowadzi nas malkontenctwo mlodych, którzy za kilka lat będą mieli prawo decydować o sobie?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz