piątek, 14 sierpnia 2009

o janiołach

    Znowu mamy dwoje dzieci, bo "prawda ciociu, że mogę?" No tak... ciociu zawsze się zgadza. Zatem... w związku z powyższym mam więcej zajęć, a ślubny ma mniej spokoju w pracy, ponieważ dzieciaki wytrwale szturmują drzwi do niego, bo "kiedy wreszcie skończysz pracę i czy na pewno musisz pracować zamiast iść na rowery?" Nie udało mi się jeszcze usłyszeć jego odpowiedzi, a sama jestem jej bardzo ciekawa. Psiak natomiast szczeka przy każdym galopie drania i dziewczynki przez mieszkanie i uczy się śpiewać przy ich intensywnej i wytrwałej grze na flecie oraz trąbce. Dzieciom nie przeszkadza, że na razie jego śpiew to po prostu wycie. Ponoć początki zawsze są trudne...
Sąsiedzi co prawda jeszcze nie stukają do nas, albo tego zwyczajnie nie słyszymy. Z resztą... i tak nas mają za pomylonych. Ja sama mam nas chwilami za pomylonych, więc co się sąsiadom dziwić będę?

    ...ale za to wieczory jakie są przyjemne, kiedy dzieciaki utłamszone śpią i wyglądają jak janiołki (bo drań się upiera, że anioł to janioł i wymowy uczy mnie, dopóki kapitulacji nie obwieszczę), a my możemy złapać oddech... Taaak... a ja myślałam, że to pobyt w puszczy i pobyt na wsi był dla nas przeżyciem ekstremalnym... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz