niedziela, 2 marca 2014

ba!...

    Napisałam. Napisałam, że urlop się kończy, ulubione sączone przeze mnie rubinieje, bal udany, urodziny męża własnego i osobistego huczne, udane i z wieloma gośćmi. Napisałam również o butach, zakrzywianiu czasoprzestrzeni i planach wygrania co najmniej dwóch tuzinów milionów w lotto. Ta ostatnia myśl wynikała zaś z kolejnego turnieju i sugestii trenera o treningach indywidualnych dla drania dodatkowych raz a najlepiej dwa razy w tygodniu. Napisałam także o przedświcie, o Ukrainie i o tym, że jutro świat wraca do schematów. Poruszyłam również temat szkła i kuchni. Nie żeby to wszystko wzniosłe było i patetyczne. Ale totalnie infantylne to chyba raczej też nie. No cóż... się gdzieś w czarnej dziurze blogowej zaplątało było to i nie ma. Ha! a w zasadzie ba!