środa, 11 listopada 2009

...

    Świat mam na wyciągnięcie ręki. Mąż mój własny i osobisty tę rękę bierze, ilekroć ją wyciągnę. I nawet jeśli asany musiałam razem z matą zamknąć w szafie, dobrze mi. Wieczorami świat wiruje pod powiekami. Czasem kanty łagodnieją. Odpoczywam. Dużo śpię. Jeszcze więcej czytam. Rano zaczynam bieg ponad siły, wieczorami zapadam w twardość materaca i zapach drzewa herbacianego. Świat stanął na głowie, głowa natomiast musi być w górze. Patrzenie w dół kosztuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz