środa, 7 marca 2012

hm... głównie o zmianach, skoro tytuł powinien być

    Czas płynie swoim rytmem i tylko niekiedy zadziwia mnie fakt, że to takie oczywiste. Naturalne. Naturalnie spodziewałam się płaczu, przebudzeń w środku nocy i strachu przed uczuciem zimna. I snów. A jest tak po prostu i dobrze, spokojnie. Dzień po pogrzebie zakwitł po raz pierwszy grudnik, na którego kwiaty babcia czekała odkąd zasadziła maleńką zaszczepkę kilka lat temu. Cieszyłam się z tego jak głupia. Czarownica z niej była prawdziwa. Niestety już czwarta z mojej rodziny, która mnie zostawiła. Ale pierwsza taka spokojna. I jak ja mam patrzeć inaczej na świat, kiedy we mnie płynie taka niepokora i zamiłowanie tego, co piękne w świecie i życiu? Obserwują mnie rodzice ze zdziwieniem. Oni też się innych reakcji spodziewali. Nie nadejdą. Jest dobrze. Wiem, że jest dobrze. Patrzę na drania i chociaż jeszcze kroi mi się serce, widzę w nim całą rodzinę i to daje mi kopa do życia. To w tym miejscu bowiem tkwi sekret naszej nieśmiertelności. Genetyka to niczym alchemia coś niezrozumiałego i fascynującego. Poprzez przekazywanie wartości można wydzielić złoto. Jakie ja wartości przekazuję? Co dzięki wyznawanemu przeze mnie systemowi zdoła on sam wydzielić w sobie i innych?
Mąż mój własny i osobisty jeszcze tego pamiętnego dnia chciał mi opis numeru telefonu z "Babcia" zmienić na "Dziadek". Nie zgodziłam się. Ilekroć dzwoni do mnie dziadek, wyświetla mi się napis "Babcia" i przez kilka ułamków sekund czuję radość. Nie potrafię tego wyjaśnić. To jakby telefon z zaświatów. Uczucie fantastyczne. I wcale nie czuję rozczarowania, gdy odbiorę. Przecież wiem, że usłyszę głos dziadka, który teraz stał się niebywale mobilny. Wiem również, że usłyszę sakramentalne stwierdzenie, że był na targu i znowu kupił jajka. Ostatnio tym sposobem uzbierałam w lodówce sztuk siedemdziesiąt. Nie... nie o to chodzi. Chodzi o to, że szukam w podświadomości jakiejś szczelinki, w którą mogłabym szepnąć kilka słów. Takich codziennych, oczywistych i prostych. Mam to szczęście, że akurat jej zdążyłam powiedzieć wszystko. Mówiłam to systematycznie i świadomie. Kocham cię babciu było tak naturalne i oczywiste, że teraz mogę być spokojna.
Bo w ogóle jestem spokojna. Chociaż w pracy znów przetoczyła się lawina, nie przyjęłam jej tym razem na klatę. Tym razem olałam ją w całości i jawnie. Kupiłam zieloną torbę wielkości koszyka i płaszcz wełniany z ogromnym futrzastym kołnierzem. Zmieniłam perfumy, a żakiety klasyczne odwiesiłam w niepamięci szafy nabywając same nietypowe. I jest mi z tym dobrze. Moi uczniowie na korepetycjach jedno po drugim w tym tygodniu zerkają na czerwień paznokci. Polubiłam. Nie mam pojęcia, jak mogłam do tej pory uważać to za głupotę. Kosmetyczka namówiła mnie na nowy masaż. Zapisałam się na kurs prawa jazdy. Nie... nie przerażam się. Zmieniam. Często patrzę na zegar. Mam ich dużo w swoim otoczeniu. I za każdym razem stwierdzam, że czas zwolnił. Mam go jakby więcej. A  długość dnia wpływa na moją korzyść. Zbliża się czas letni, który jest zgodny z moim zegarem biologicznym. Yerba mate dodaje mi chęci do picia jej w jeszcze większych ilościach. Jest dobrze. Jest lekko. Jakby ktoś mi pomagał żyć dalej i przejął na siebie znaczącą część tego, co męczące. A może to nadmiar yerby. Faktycznie... znika z puszki w tempie dorównującym jedynie ilości przerzuconych przeze mnie kartek w książkach, które znowu pochłaniam i znowu mam na nie czas. Tak... teraz to ja nie wiem skąd mam dużo czasu. Dziwne. klik

22 komentarze:

  1. Od sześciu lat mam w telefonie opis "tata". Nie potrafię go usunąć, choć już nigdy mi się nie wyświetli. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne prawda?Jednak człowiek potrzebuje chociaż jednego okruszka tego,co kiedyś było oczywiste.
      Witam u mnie :) Czy również ogarnęła Cię pewnego dnia gorączka pisania bloga i trwa do dziś?

      Usuń
  2. Pieknie. Naprawde to cudowne, ze jestes spokojna:) Lubie czytac Twoje notki, bo zawsze dodaja mi otuchy, ze da sie taki stan osiagnac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziewczynko, dziewczynko... A wiesz,że ja jestem nerwusem pospolitym? ;D

      Usuń
  3. Zazdroszcze tego spokoju ducha w codziennosci, fajnie tak cieszyc sie zyciem..Pozdrawiam serdecznie w Dniu Kobiet!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozdrowienia- odwzajemniam je z dużą serdecznością :) Życie jest zawsze zbyt krótkie i zwykle niesprawiedliwe w naszym mniemaniu, ale powinniśmy cieszyć się nim, bo drugie dostaniemy, albo nie... :)
      Witam u mnie. I zapytam o ewentualny adres Twojego bloga.

      Usuń
  4. Wszystko jest chwilą ulotną... Przytulam mocno... Jesteś Silną Kobietą :) i jedną z Wspaniałych, którą miałam przyjemność spotkać w swym życiu :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Agulek... silna to Ty jesteś. Ja Tobie nie dorastam do pięt. Zaraz pędzę zobaczyć co u Ciebie dziewczynko, chociaż ostatnio mało pozytywów znajdowałam w Twoich słowach...? I pamiętasz? ... miałaś przyjechać ;)

      Usuń
  5. to dobrze że jest w Tobie ten spokój, Babcia pomaga Ci to pewne:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Jutka... ja to czuję, ale boję się powiedzieć głośno...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aga podaruj mi troszkę twojego optymizmu zyciowego niekoniecznie, ale chocby dzisiejszego?? Zionie z Twojego wpisu ogrom pozytywnych emocji, wibruje mi od tego cały laptop. tez tak bym chciała. Dzisiaj mam mega doła na własne zyczenie. Ja dzisiaj egzamin na prawko oblałam;((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anjanko :)) wysyłam w Twoją stronę prądki optymizmu niczym wirusa jakiegoś gigantycznego, aby się rozrósł prędko. Zabawne, że wszystkie piszecie o optymizmie, bo mnie jakoś trak normalnie jest, ale różowych okularów to na nas nie włożyłam ;DD Strach się bać, jak je wyciągnę z komody...
      Czy ja znam adres twojego bloga...? Przepraszam, jeśli powinnam o nim wiedzieć...

      Usuń
    2. hehe Aga anjanka to mój blogspotowy nick;))
      To ja przekora;))

      Usuń
    3. Wiedziałam!!!! zakręcona jestem przez te Twoje zmiany ;))

      Usuń
    4. sori, ale wreszcie i mnie sie na Onecie jakos kiepsko pisze... Coś tam smaruję, by póki co nadal miejsce istniało, ale jakos tak nie teges;)

      Usuń
    5. hahhahahhahahahaaa nasza era onetu minęła ;))

      Usuń
  8. Cieszę się Agnieszko, że odnalazłaś spokój...I to jest piękne, że dostrzegasz w Draniu rysy, charakterystyczne dla członków Twej Rodziny...czyli jest ta kontynuacja pokoleniowa...Więc i zmarła Babcia zostawiła cząstkę siebie w Was...Ściskam Cię najmocniej i pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak chyba to wygląda Genevieve? Żyjemy w innych przekazując swoje cechy... Buziak :)

      Usuń
  9. :) Kurczę Mnie ciężko, gdziekolwiek się ruszyć :( chyba zakopałam się za bardzo w tym swoim życiu....

    OdpowiedzUsuń
  10. Z Ciebie to tylko brać przykład Twarda Kobietko!
    Czas... czas... przeprowadzamy się do domu po dziadku, bo dziadek odszedł w grudniu, myślę, że to nie ten czas nie to miejsce - na wszystkie te sprawy i wypadki - a jednak tak się dzieje. Przestałam pytać dlaczego. Po prostu idę dalej w większej niż dotychczas zadumie. A jednak ciesząc się z życia.

    Pozdrowienia!
    Mia

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj
    Pamiętam mój ból po stracie Babuni, a było to 25 lat temu :( teraz inaczej patrzę na śmierć, inaczej przechodzę żałobę, pomogła rozmowa z mądrym człowiekiem...
    Pozdrawiam na miły weekend Ciebie i bliskich :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciąż uważam, że czas jest w nas, to my nim gospodarujemy, on trwa, od nas zależy, jak go wykorzystujemy... Ale ja, mimo tej świadomości, wciąż i tak łapię się na tym, że ciągle na coś go brakuje, a chwile przelatują przez palce... Pozdrowienia słoneczne,

    OdpowiedzUsuń