Jest siódma rano. Uwielbiam tę porę dnia, kiedy jestem ja i pusta redakcja w pustym wydziale. Sterty papierów leżą w totalnym nieładzie. Wyglądają, jakby zaraz miały runąć na podłogę, ale nic im nie szkodzi. Nawet moje ocieranie się, aby dotrzeć do drukarki. Ołówki sterczą z kubeczka Eli niezatemperowane. A prosiłam wczoraj... Chociaż właściwie pasują do tego nieładu artystycznego. Jest tak cichutko, że aż słyszę swoje myśli. Właśnie zarysowałam projekt na przyszły tydzień. Operator pewnie znowu się ze mną nie zgodzi, pewnie znowu nie da się według niego dojechać i prawdopodobnie według Bernardy całość nie uda się, bo tysiąc zdarzeń stanie nam na drodze. Moi malkontenci etatowi... A potem pójdzie jak po maśle. Zawsze tak jest. Pomysły, które pojawiają się w mojej głowie w stanie absolutnego nieskupienia nad konkretem, są zawsze najlepsze. Powoli dochodzimy w redakcji do ładu. Ja z nimi, oni z moimi pomysłami. Zaczyna się układać nawet całkiem przyjaźnie. Może dlatego, że od kilku dni stale ktoś naszą pracę chwali. To lubię. Wtedy i ja chwalę. Ale i więcej chcę.
Herbata zielona z echinaceą pachnie cudnie. Filiżankę koloru wrzosu kupiłam specjalnie do tego miejsca. Fiolet przegryza się z szarością wnętrza. Wszystko musi się kiedyś przegryźć. Również to, że zazwyczaj siedzę ze słuchawkami w uszach. Słucham jedynie tego, co nagrane i zmontowane. I tego, co faktycznie chcą mi powiedzieć. Zwykłe gadanie mnie już męczy. Wolę w spokoju czytać, albo sprawdzać, albo pisać. Znowu sypie. Za oknem szaro. Za dwie godziny jadę na spotkanie z kustoszem zespołu pałacowo-parkowego. Sceneria boska. Mówiłam już, że zaczynam bardzo lubić tę pracę? klik
Widzę, że lubisz, to co robisz, a ja Ci zazdroszczę, bo nie wiem, co chcę robić, a muszę podjąć jakąś dcyzję... Ale gdy czytam takie wpisy mocniej chcę znaleźć pracę, którą polubię... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i tego się Aguś trzymaj... to co na początku wydaje się "na chwilę" zostaje często na dużo dłużej ;-)) Buziaki
OdpowiedzUsuńPs. Ech, jestem nie tomna, usunęłam komentarz i musiałam napisać raz jeszcze ;-))
Czyżbyś znalazła swoje miejsce :))))))))))
OdpowiedzUsuńTo ja się cieszę że ją lubisz Aguś :))
OdpowiedzUsuńBuziaki :****
Hihi, ja tez ze słuchawkami siedzę... ale kubek sobie przyniosłam zielony;-) I zmojego biurka papiery się już sypią... ha ale mam własną bardzo fachową strugawkę do ołówków - może Ci pożyczyć?;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaczyna Ci się podobać:)
Fajna praca. Ciekawe co mnie w życiu czeka? ;o)
OdpowiedzUsuńNino... lubię wczuwać się w pracę, kocham kontakt z ludźmi i szeroko pojętą kulturę. Niedawno odeszłam ze szkoły z przyczyn bardzo prozaicznych, a to faktycznie moje idealne miejsce. Życzę Ci, abyś dobrze wybrała swoją pracę, ponieważ powinna ona dawać satysfakcję i fascynować.
OdpowiedzUsuńOj Asiu, Asiu... chyba za rano dla Ciebie :) A ja teraz wstaję tak, jak kiedyś się kładłam ;))
OdpowiedzUsuńAga, nie wiem. Może. Staram się, podoba mi się, ale jeszcze nie moja bajka. Na razie lubię :) Ale już lubię!
OdpowiedzUsuńhihihihihiiii Aguś cieszę się, że się cieszysz ;) Buziak.
OdpowiedzUsuńZielona dziewczynko... tak! pożycz mi ;) będę strugać, bo nie lubię niezastruganych :)
OdpowiedzUsuńKantadesko... same dobre niespodzianki ;)
OdpowiedzUsuńMiło...spokojnie..i praca wygląda na "twórczą"...to prawie ideał...Życzę Ci Agnieszko spełnienia i dużo satysfakcji w tej nowej pracy, buziaczki:))) genevieve
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie mogę pozwolić sobie w pracy na spokój:( zniosłabym nawet bałagan, w zamian za ciepłą, miłą atmosferę.
Ech- marzenia...
Pozdrawiam cieplutko :)
Sprawdzać lubisz, powiadasz. A jakie Ty języki obce znasz, hę? Bo jeśli jeden taki, to Ci podrzucę do sprawdzania małe co nieco ;)
OdpowiedzUsuńPóki co jednak, przegryzam się z gardłem mocno czerwonym, co to nie boli, a przecież lekarz mówi, że boleć powinno strasznie, i bez grama wyrzutu sumienia siedzę w domu.
Genevieve tak, praca twórcza i z każdym dniem coraz sympatyczniejsza. Zostałam narzucona zespołowi odgórnie, musieli mnie przełknąć i najwyraźniej już przełknęli ;)
OdpowiedzUsuńMorgano... nie wiem, czemu. Z serca życzę Ci, abyś tego doświadczyła jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńTanyuśka!! podrzucaj, podrzucaj, może wreszcie do mnie zawitasz przy okazji ;))
OdpowiedzUsuńWygrzej się i wylecz gardło, żebyś nie dorobiła się tak jak ja, że przez miesiąc cierpiałam na kaszel, który doprowadził do zapalenia oskrzeli.
Aleeee się cieszęęę, że znalazłaś nowe, wygląda na to, że fajne miejsce. Gratuluję :). Życzę powodzenia. Ja nadal szukam.
OdpowiedzUsuńoooooooo tchnie duszą artystyczną ten wpis i cała ta otoczka wielce intrygująca jest.... a jeszcze ten zespół pałacowy i kustosz...... uuuuuuuuuuuuuuuu a może jaki zabłąkany duch Białej Damy się tam przechadza?:)))...... Buziaki !!!
OdpowiedzUsuńNiepoprawna
I to najważniejsze - kochać to co się robi :)-wr
OdpowiedzUsuń~Agnieszko droga, widzę , że się odnalazłaś szybciej niż sądziłaś. Znalazłaś swoje miejsce na ziemi, czujesz się tam dobrze a z czasem i przytulniej się zrobi, gdyż jestem pewna, że przyciągniesz do siebie wiele innych dobrych duszyczek.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNiepoprawna... tchnie, tchnie, bo jestem w redakcji zajmującej się kultura :)) Duchów dużo - gdzie nie spojrzysz ;)
OdpowiedzUsuńTak właśnie Jolu :*
OdpowiedzUsuńMajeczko... wiesz, ja jestem takim belfrem z urodzenia. Ale tutaj jest ciekawie. Mam do czynienia z kulturą w każdym jej aspekcie i ogromną swoboda działania. No i pierwsze duże sukcesy :)
OdpowiedzUsuń