niedziela, 17 listopada 2013

res source(s), czyli wieloznaczność

    Wczorajszy wieczór upłynął pod znakiem tortu, szampana, monodramu z "Kupca weneckiego" i sztuki na podstawie "Wybryku" S.I. Witkiewicza. Ogólnie był to zwariowany wieczór. Zwariowany tym bardziej, że w sztuce drań podziwiał swojego kolegę z klasy. Śmiał się, klaskał, chichrał i ekscytował. Według niego zachowanie sceniczne było wcale nie przerysowane, a rzecz normalna. Zabawne... chłopcy podziwiają się w pewnym gronie wzajemnie. A my, jako rodzice owego grona, wspieramy ten wzajemny podziw. Podziw, szacunek, pasje. Indywidualizm. Każdemu bowiem coś los przeznaczył, więc każdy potrafi coś. Ale do sedna... Igor vel mały Staś syn Witkiewicza najpierw zgodnie ze scenariuszem narozrabiał na scenie, a potem nie mógł doczekać się braw publiczności, aby po tym, co mu było należne, bez absolutnie najmniejszej refleksji, że bez pozostałych dwunastu aktorów zdziałałby nic, niczym cesarz, który dostał, co cesarskie poprowadził swoich ośmioletnich kolegów totalnie niezdziwionych sceną, sztuką, której nie zrozumieli należycie, a może przez to właściwie, publicznością, rocznicą istnienia teatru, ogromem przybyłych osób, reporterów i kamer, do sali z tortem i szampanem marki igristnoje, obok którego stało sławetne wśród nieletnich ośmioletnich piccolo. Tak... i to o to piccolo właśnie chodziło. Nieważne nawet było to, że ze ścian, a raczej umieszczonych na nich fotografii, spoglądały na przyszłość naszego kraju te majestatyczne i te nieco mniej poważne miny twórców naszej kultury, filmu, teatru. Piccolo było sensem ich jestestwa w chwili obecnej, a pączki z różą dopełniły pełni szczęścia dużo bardziej niż tort. Prawdę mówiąc upaciani wcale nie wyglądali na przyszłość dobrze rokującą, ale wszak duch Witkacego nad całością unosił się niepodzielnie ignorując Szekspira, więc kto wie? Idąc tym tropem, nasza przyszłość maluje się energicznie, absurdalnie, w totalnym rozpędzie i z kupą śmiechu. I mam nadzieję, że bez nacisku na słowo przedostatnie.
    Nie. Mylicie się. Wieczór ulubionym się nie zakończył. Ulubione na razie nietykane stoi w szafce kuchennej i czeka nie na Godota co prawda, ale na coś zapewne. Za to płaszczyk z jedwabną przydał się w stu procentach. I nawet nie zmarzłam pomimo oryginalnie do rozmiaru dopasowanych rękawów wskazujących prozaicznie na konieczność oszczędności materiału, skoro zużyto go zbyt wiele na pasek. Mąż mój własny i osobisty garnituru nie wdział, ale pasował bardziej, niż owi, nieliczni co prawda, dziwacy w białych koszulach, krawatach i garniturach właśnie. No cóż. On generalnie pasuje.
A spacerowy krok po kocich łbach powiatowego śródmieścia, odbijający głuchym echem od kamienic drastycznie proszących o renowację, dawał jednoznacznie do zrozumienia, że wokół zapanowało zimno. Takie, jakie lubię. Zimno wybielające obrzeża trylinek, kostki, krawężników z granitu. Latarnie dają wtedy bardziej przenikliwe światło, a podświetlenia budynków odbijają pozornie niewidoczną feerię, hydranty zaś tworzą od ich wpływem cienie i półcienie. Ale te półcienie to już inna bajka... klik

8 komentarzy:

  1. Miło znowu czytać coś co nie jest li tylko szumem sieci.
    Serdeczności dla Was od nas :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahhahahhahahaaa szum sieci pojawia się wtedy, gdy chciałabym napisać coś, ale cenzura podprogowa blokuje mi leksykę :)
      ładnie to nazwałeś ;)

      Usuń
  2. hm... mam wrażenie, że kombinujesz coś zawzięcie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam, gdzie Witkiewicz, tam nie może być całkiem normalnie:))) Dla młodego aktora podziw ze strony małych i dużych Przyjaciół to bardzo ważna rzecz, która może zadecydować o dalszych losach młodego człowieka. Najważniejsze jednak, że wszyscy dobrze się bawiliście. Pozdrawiam gorąco:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam i czytam i widzę Cię szczęśliwą :)
    Jeśli coś Ci się Agnieszko spodobało u mnie - to daj znać, bo w sieci nie mam sklepu, ale zawsze mogę wysłać do Ciebie :) nie ma problemu, dogadamy się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bo mróz jakoś magicznie czyści ulice

    OdpowiedzUsuń