... czyli każdego dnia dostrzegam rozbieżność pomiędzy tym, co chcę powiedzieć, a zbyt ubogim znaczeniem słów, które wypowiadam.
Piję właśnie trzecią kawę. Pierwszą czarną. Mąż mój własny i osobisty poszedł do apteki. Drań przed chwilą przybiegł z podwórka z zapytaniem, czy nie wbiło mu się szkło w łokieć. Po wyartykułowaniu pytania zaczął płakać. Z płaczu dowiedziałam się, że spadł z roweru w bliżej nieokreślonych okolicznościach w bliżej nieokreślonym miejscu. Woda utleniona i plaster załatwiły sprawę, a drań szybciej niż szybko wrócił na podwórko. Po co mąż mój poszedł do apteki? Sama nie wiem. Okaże się jak wróci. Sama jestem ciekawa, jaki specyfik mu polecą na moje zakatarzenie siermiężne, ból mięśni i ogólne rozdrażnienie na skutek trudności z koncentracją z powodu bólu głowy. Odebrałam dzisiaj paszport. Sama się zdziwiłam, że już. Już zapomniałam jakie to uczucie. Coś jakby wolność i możliwość. Nabyłam również płaszczyk. Przemyślałam i nabyłam... czerwony z rozszerzanymi rękawami.
Wczoraj zanieśliśmy rodzicowi płci męskiej wrzos. Piękny, absolutnie wrzosowy. Zastaliśmy różę herbacianą od mamy. "Wiesz córciu - śmiała się dzisiaj mama do telefonu - tata zawsze się ze mną kłócił, że nie ma róż koloru herbacianego, są tylko żółte." Uśmiałam się i ja, bo przecież to oczywiste, że są. I są to moje ulubione. Takie zawsze dostawałam od dziadka na urodziny. Ogrodowe, herbaciane.
Tymczasem drań dzisiaj dostał pięć minus z dyktanda. Jutro dostanie wycisk od trenera. W sobotę dostaliśmy, po uprzednim zamówieniu, pyszne sushi i wino z liczi. Pychota w połączeniu. W połączeniu ze zbyt cienkim ubraniem wprawiło mnie w stan zachwytu, a obecnie kataru. Ale i tak było warto. Mmmm... dlaczego wszystko, co grzechu warte jest barwne i kosztowne. klik
Ha! Czyli nie tylko ja tak mam! Tą rozbieżność znaczy się. U mnie to już całkowicie równia pochyła w dzidzinie posługiwania się językiem. Zwłaszcza pisanym.
OdpowiedzUsuńI chyba przetestuję męża na okoliczność koloru herbacianego.
Ufff... to jesteśmy dwie? ;) I jak test i mąż? ;)
Usuńphi, zaczal cos o roznych rodzajach herbaty i ze taki kolor jest zle zdefiniowany ;]
UsuńAga po to by zawsze kusiło;)
OdpowiedzUsuńAż tak przewrotne to?
Usuńw sumie to paszport i nowy płaszczyk = wolność!!!
OdpowiedzUsuńa ja na zakupy iść muszę, a właśnie dlatego, że muszę to mi się nie chce i zwlakam
hahhahahhahaaa no to nie z przymusu, a z chęci idź ;))
Usuńposzłam i o dziwo coś tam zakupiłam. ale w nowy płaszczyk nie zainwestuję, kupię jak się Fasolka urodzi :)
UsuńAga! A w której klasie jest Drań? Wydawało mi się, że dopiero poszedł do szkoły.
OdpowiedzUsuńNie mylisz się Dorotko :) Właśnie zaczął pierwszą klasę. A dyktando brzmiało: "To mama, a to tata. A tam? A tam tama." Pani oceniała poprawność zapisu, czytelność liter i prawidłowo postawione znaki przestankowe.
UsuńAAAAAAA?
UsuńTo pewnie pisanie z pamięci było.
O, muszę sobie kupić coś wściekle kolorowego, skoro odczucia codzienne czarniawe.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, też zakatarzona i prawie nieżywa, poszłam wczoraj do apteki i wróciłam z tabletami z aloesem za całe pięć gorszy. Z szoku wyjść nie mogę, może od niego ozdrowieję, bo od syropku mam gardło zdarte.
Grzech smakuje najlepiej :) umiejętnie dawkowany :*
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńAgnieszko, zawsze umiesz znaleźć sobie odrobinę luksusu w tym zagonionym, niełatwym świecie. Podziwiam :)
Grzech? przecież każdy grzeszy...a taki ot, to błahostka.
A na katar- najlepsza inhalacja.
Pozdrawiam :)
Skoro herbaciane są żółte, to żółte jakie są?
OdpowiedzUsuńEch, faceci... :)
Muzyka cudna! Agnieszko, mówi się, że przyjemności kosztują i to prawda...często przypłacamy je zdrowiem. Czy zatem powinniśmy z nich rezygnować? Oczywiście nie!!! Przeziębienie szybko minie(tego Ci życzę) a przyjemne chwile pozostaną w pamięci na dłużej:)))Pozdrawiam Cię najserdeczniej i gratuluję Draniowi tej piątki- dobrze się spisał:)))Ps. A w moim ogrodzie rosną piękne herbaciane róże i jest to kolor, który po prostu uwielbiam:-)
OdpowiedzUsuńjuż chyba po przeziębieniu?:-) Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuń