piątek, 3 października 2008

o ulubionym, o pani i o kostkach, ktore stały się kontrowersyjne

     Pani właśnie usiadła. Na fotelu mięciuchu. Z głową lekko jedynie odchyloną w tył, ponieważ fotel zbyt obszerny i zbyt wysoki, aby na oparciu głowę ułożyć wygodnie i pisać. I sączyć. Taaak... pani bowiem właśnie sączy ulubione, słucha ulubionego i odpływa powolutku. Bardzo powolutku. Wolniej, niż wypada.
A nie mówiłam Wam jeszcze, że od nowych obcasów mam ślad wokół kostki. To znaczy nie od obcasów dosłownie, tylko od pasków z zapięciem wokół kostki. Ale mimo tego wygodne są te obcasiki jednak. Wiem, bo nieświadomie co prawda (chociaż... w sumie czemu miałabym nie spróbować?) porwałam się dzisiaj na wyczyn chodzenia w nowych butach przez pięć godzin między plecakami po wypastowanym parkiecie.
Nic zatem dziwnego, że kostki ewidentnie dopieszczenia się domagają teraz. Oj bardzo się domagają. Kostki oczywiście. Zupełnie jakby mówiły słowami Iłłakiewiczówny.
No tak... Bez obawy. Wiem przecież, że stopy nie mówią. Tym bardziej nie wierszem. Pani po prostu ma od jakiegoś czasu stałą burzę mózgu i zbyt wiele skojarzeń.

Dobre to moje ulubione. Bardzo. Lubię posmak goryczki. Jest taki... gorzkawy? klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz