piątek, 10 lipca 2009

"ech mała" czyli o wiśniach i planach

    Jak określić smak wiśni... Że niby gorzka jest... i kwaśna...? A co z sokiem, który taki słodki jest i lepki bardzo, kiedy się go z dłoni zlizuje? Lubię wiśnie. Moje najsłodsze lato w owocu i nawet poplamione dłonie mi nie przeszkadzają, kiedy wysysam pestkę ze środka tego niby gorzkiego konfucjonizmu w pigułce. Smakuję lato. Rozsmakowuję się ponownie w Osieckiej i jej wspomnieniach o sobie samej. "Wino piją ludzie szczęśliwi. W każdym razie mniej nieszczęśliwi niż ci, którzy piją wódkę. Wino pije się po to, żeby rozjaśnić życie. Wpiąć kolorowe pióra we włosy. Rozkręcić karuzelę psychiczną (...) wino piją ci, którzy lubią żyć."* Lubię żyć. Nikt za mnie go nie przeżyje, a nie chcę potem żałować, że je jedynie oglądałam i krzyczałam, że jest piękne. Taki mój egoizm prywatny... Czy jest piękne? Pytanie zbliżone do tego o wiśni... Przyjedź - powiedziała wczoraj ciocia Jasia. - Bo skorzystam ciociu - odszeptałam... A w sumie czemu nie? Lubię Grochów, chociaż pozornie nie ma w nim nic do lubienia. A jednak ja mam swoje zdanie na ten temat. Lepiej mi się tam mieszkało, prościej, niż na Sulkiewicza. Taaak... prostota i szczerość mają jednak swoje plusy dodatnie. Plusów ujemnych w nich jest bowiem tylko kilka. klik
*Agnieszka Osiecka, Rozmowy w tańcu, Warszawa 1993

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz