sobota, 5 grudnia 2009

być może...

   Być może trzeba czasem przygryźć język, a czasem dolną wargę. Być może... Ale ja tego robić nie potrafię. Poza tym gryzienie języka boli. A dolna warga zazwyczaj jest umalowana, jak i górna.
Ostatnio milczę. Patrzę. Tak po prosu patrzę i obserwuję. I chcę. I mówię, kiedy patrzenie mnie znudzi lub zachęci. Tak mi wygodniej. I lżej. Prościej również. Emocje rządzą się same sobą, a przy okazji wpływają znacząco na mnie. Lubię je. Są moje. Nie parzą, nie ziębią, rozkazują. Mąż mój własny i osobisty patrzy również. Na emocje. Moje. Dziwi się i od czasu do czasu rękę w moje długawe już włosy zagłębia i dziwi się, że to stale ja, chociaż każdego dnia mam tysiąc oblicz i setki miejsc jako tło dla nich. Być może stagnacja jednak nie jest mi pisana, a bierność wprowadza w stan niepokojący.
Co prawda mostek w asanie jest jeszcze dla mnie zabroniony, bo głowa w tył ma mi na razie nie zwisać swobodnie... Być może to dobrze.. głowa w górze też ma swój urok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz