czwartek, 18 listopada 2010

bo życie piękne jest, zwłaszcza z perspektywy pokryzysowej

    Kombinowałam i kombinowałam i chyba przekombinowałam. A może po prostu wykombinowałam. Wreszcie. Coś. Bo ile można wytrzymać? Wiem, wiem... dużo można. Tego byłam pewna za każdym razem, gdy musiałam tego doświadczyć. Do czasu, aż wreszcie coś w środku krzyknęło wyraźnie DOŚĆ i zaczęło domagać się uzewnętrznienia. Choćby miał nim być taki zwyczajny, ludzki rzyg w stylu Gombrowicza. Mogła to być również nieco mniej malownicza chwila zastanowienia, głębsza niż zazwyczaj, nad kubkiem mocnej kawy z rana pewnego rana. A może już niemalże malownicza refleksja nad książką, która wpadła w moje ręce mniej lub bardziej przypadkowo - zależy, czy się wierzy w przypadki. Mogło być i wszystko to jednocześnie. W sumie tak było. Coś zrozumiałam, z czegoś się otrząsnęłam, coś przemyślałam. Zamknęłam pewne etapy konsekwentnie. Konsekwentniej niż kiedykolwiek. On zniknął z horyzontu. Gdzieś tam błąka się co prawda w pamięci, ale nie ma szans. Wiem. Tak samo, jak wiedziałam, że muszę mu kazać pójść wolno i szybko, bez oglądania się i płaczu. A i oni stali się zwyczajni i staram się nie denerwować myślą o. Ba! nawet ową myśl o nich postanowiłam oswajać każdego dnia. I siebie postanowiłam oswajać. Miłe to oswajanie. Po pierwsze lubię się. Po drugie kocham się. Po trzecie kocham świat. Po czwarte za wszystko dziękuję. Bo przecież, kiedy otworzy się oczy szerzej, niż w stanie kłopotliwego kłopotu, życie okazuje się takie ciekawe. No właśnie... Ciekawe, co z tego wyjdzie. Stoję na rozdrożu bez drogi, z telefonem w ręku i czekam na jakikolwiek znak. Ale wiem, że do tego miejsca musiałam dojść. Teraz będzie już tylko lepiej. Z każdym dniem. Wiem, bo wiem. Bo musi tak być, bo tak chcę. Tak. Od dzisiaj zaczynam budować swój prywatny świat własny i właśnie tworzę listę rzeczy niezbędnych oraz tych po prostu potrzebnych.

10 komentarzy:

  1. Kochana :) Pięknie u Ciebie :))))))))))) :* tu jest zdecydowanie lepiej :))))) prywatniej i anonimowo :)))) :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Aguś, siadłam wczoraj na fotelu, wzięłam laptop i tak samo z siebie wyszło. Zdjęcia znalazły się same i cała reszta. Niestety onet był czytany przez siostrę męża i brata. To zaczęło mi przeszkadzać. Zwłaszcza w obecnej sytuacji. On ten, który wiesz też czytał i jego dziewczyna. To męczyło. Czuła, że ja to nie ja. Tak jest lepiej. Autograf zaczęłam archiwizować i prawdopodobnie zatrzymam adres, resztę ukryję z czasem. Miałaś rację, że muszę coś nowego stworzyć. Tutaj czuję się sobą i swobodnie. Informuję powoli znajomych blogowych o zmianie. W sumie mało zostało tych, których mogę poinformować, albo chce to zrobić. Może to i dobrze.
    Chociaż powiem Ci Aguś, że czuję się tutaj, jak dziecko we mgle ;DDD Nie wiem, gdzie czego szukać, czy jest jakaś strona główna, jak szukać innych blogów do czytania - obłęd. Ale pozytywny obłęd. A to chyba najważniejsze.
    Fajnie, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Agnieszko:))) Bardzo dziękuję za zaproszenie. Miło tu u Ciebie i przytulnie, a najważniejsze, abyś Ty czuła się tu dobrze i swobodnie. Na pewno pomału wszystko opanujesz:-) Pozdrawiam i życzę powodzenia:)))genevieve

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się cieszę Genevieve, że jesteś. Potrzebuję oddechu. Wyjaśnię wszystko, chociaż w poprzednim komentarzu jest zawarte to, co najistotniejsze. Nie lubię ukrywać swoich myśli, a na onecie zbyt długo miałam imię i nazwisko w adresie bloga. I zapewne wszystko, co spontaniczne, jest właściwe i pozytywne dla nas. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aga służę radą :) Ja też czuję się tutaj o wiele lepiej :)))) i dobrze Ciebie rozumiem :)))) pisz na gg odpiszę w miarę zdobytej wolnej chwili :) :****

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj to zarzucę Cię pytaniami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oki, ale najpierw się wyśpij, a potem odpocznij :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga :) chyba to wyspanie nie wykonalne :) hehehehe

    OdpowiedzUsuń
  9. eeeeee... wystarczy podusia i kocyk :)

    OdpowiedzUsuń