wtorek, 21 lipca 2015

Tylko tak mówiłam żartem...

    Zajadam się sałatą. I pomidorami. Pochłaniam ogromne ilości tego zielska z oliwą z oliwek i octem balsamicznym. Bez niczego więcej. Pomidory łączę z wychodzącą poza granice rozsądku ilością bazylii oraz mięty. Zioła własne. Wyhodowane na balkonie. Podlewane skrupulatnie wieczorami. Rozrosły się tak, że o jakiejkolwiek granicy zdrowego rozsądku nie może być mowy. A dzisiaj upiekłam po raz pierwszy w te wakacje ciasto ze śliwkami. Przed południem. Pachniało cudnie. Smakuje na równi z zapachem. Nie dałam cynamonu. Jak nie ja. Smakuje również kawa mielona. Lata świetlne jej nie piłam. Na studiach chyba ostatnio. Potem okazjonalnie próbowałam i zostawiałam niedokończoną. Zapachy zatem mieszam. Mieszam i kolory. Dzisiaj zagościł lakier do paznokci, którego barwa jest do określenia trudna niezmiernie i równie bardzo intensywna - od wściekłego różu po stonowany fiolet, a jedno i drugie z poblaskiem metalicznym. Barwa zależy natomiast od ułożenia dłoni i od tła. Czyli kwintesencja ludzkiej egzystencji nagle zagościła na koniuszkach moich rąk. "Końcuszkach" powiedziałby drań. Niech będzie zatem i końcuszkach. Końcuszki wszak istotne są. I wcale nie są końcami - i to w nich najpiękniejsze. Czytam. Dla przyjemności absolutnej. Skupiam się na tekście tylko po to, żeby przeżywać. Nie kontroluję. Nie maluję ust. Nie odbieram telefonu. Z pracy. Nie oglądam programu. Piszę, piszę piszę. Dla siebie. Wróciła łatwość pisania bez zawężenia tematycznego. Wróciły opowiastki o Mi. Wróciły rymowanki i śmiesznostki. Myśli zaczęły biec swoim torem. Bogudzięki za urlop! klik

1 komentarz:

  1. szczur z loch njess22 lipca 2015 09:09

    Blog blogiem, a życie życiem, zwłaszcza jeśli mamy na myśli blog, a nie blogasek. Kiedy mamy na myśli przedsięwzięcie medialne, a nie bełkot który wypełnia przestrzeń internetu. Każda rzecz wymaga czasu, dystansu i miliona innych rzeczy. Niezależnie od wspomnianych prawd oczywistych, przyznam że kiedy mam czas na pisanie bloga, to jakoś nic mi z tego nie wychodzi. Zatem nie jest to wszystko oczywiste, a wena chodzi zawiłymi drogami.
    Buziaki z Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń